No więc na początku jako, że jest to tak jakby świąteczny post, chciałabym złożyć życzenia.
Życzę Wam zdrowia, szczęścia, mnóstwa prezentów pod choinką, żeby świąteczne jedzenie nie poszło w biodra ale w cycki, no i oczywiście tej wspaniałej świątecznej atmosfery,na którą czeka się cały rok.
Po tym króciutkim wstępie zapraszam Was na trzecią część
Vida
Wtorek minął
blondynce niezwykle szybko. Pół dnia spędziła w szkole a kolejne pół w domu biegając
po pokoju i pakując wszystkie potrzebne rzeczy do walizki.
Nawet nie
zdajecie sobie sprawy jak mała, drobna blondynka może tak denerwować się jednym
pięciodniowym wyjazdem do Finlandii. Chociaż z drugiej strony, kto by się nie
denerwował wiedząc, że zobaczy a może nawet pozna czołowych skoczków z całego
świata.
Tej nocy nie
mogła spać. Za bardzo była podekscytowana wyjazdem. Większość czasu, który
powinna przeznaczyć na spanie wykorzystała w zgoła inny sposób. Pisała z Moną,
która tak samo nie mogła w ogóle zmrużyć oka. W końcu po wielu godzinach
rozmowy z przyjaciółką, Mirka usnęła jak dziecko. Rano nie słyszała budzika,
który obudził wszystkich oprócz tej, którą miał obudzić. W końcu do pokoju
blondynki wszedł Alek. Wyłączył ten przeklęty zegarek i potrząsnął mocno
siostrą.
-Mirka –
powiedział szturchając siostrę w bok – Mirka, wstawaj, bo za godzinę przyjeżdża
Kamil.
Blondynka
powoli wstała i rozejrzała się po pokoju. Alka już dawno w nim nie było a
walizka leżała przy drzwiach czekając aż ktoś ją zamknie. Blondynka momentalnie
się rozbudziła i wyskoczyła z łóżka. Poprawiła pościel a następnie łapiąc
kosmetyczkę pobiegła do łazienki. Szybko się ogarnęła i doprowadziła do stanu
używalności. Wróciła do swojego pokoju po niecałych dwudziestu minutach odziana
tylko w długi zielony ręcznik. Otworzyła szafę i wyjęła z niej czarne spodnie, granatową bluzkę z długim rękawem oraz
bieliznę. Szybko się ubrała i wyszykowała. Potem siadła do
toaletki i odrobinę się pomalowała. Nałożyła trochę podkładu korygującego a
usta pomalowała pomadką ochronną. Na jej szyi oprócz nieodzownego czarnego,
żyłkowego naszyjnika pojawił się również srebrny naszyjnik z bladoróżowym
kamieniem jako zawieszką. Uczesała włosy a niektóre pasma z „grzywki”, która
już dawno była długości włosów musiała przełożyć do boku i spiąć wsuwką. Gotowa
wrzuciła ostatnie rzeczy do walizki i ją zamknęła. Właśnie chciała zacząć
pakować rzeczy do plecaka ale usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości.
Chwyciła swojego iPhona i odblokowała go. Okazało się, że sms był od Kamila.
Blondynka
nienawidziła kiedy ktoś wypominał jej, jej wzrost. Niestety Kamil, Mruczek i
jej tata należeli do osób, które szczególnie upodobały sobie przezwisko
„maleństwo”, ewentualnie „kruszynka” właśnie.
Prychnęła
tylko, w myśli rzucając wiele niezbyt miłych epitetów określających starszego
kuzyna i zabrała się za pakowanie umilaczy podróży. Do czarnego
plecaka wrzuciła słuchawki, „Kod Leonarda da Vinci” oraz kilka innych
przedmiotów które miały umilić jej czas spędzony w samolocie. Do tego doszedł
oczywiście portfel z wcześniej wymienionymi pieniędzmi, wszelakie dokumenty,
laptop i aparat Fuji instax, który drukował polaroidowe zdjęcia. Jej lustrzanka
zajęła swoje miejsce w specjalnym pokrowcu, który z kolei znalazł się w czarnej
torbie dołączonej do aparatu. Znajdowały się tam też obiektywy i statyw. Na
szczęście torba była usztywniana, więc podczas lotu nie powinno się nic złego
stać ze sprzętem.
Sprawdziła
jeszcze raz czy wszystko ze sobą zabrała i wraz z walizką, torbą i plecakiem
zeszła do kuchni, gdzie zebrała się cała rodzina. Alek jadł jajecznicę z
pomidorem, pan Andrzej czytał Fakt a pani Marta robiła kolejne porcje
jajecznicy z pomidorem dla męża, córki i dla siebie samej. W końcu wszyscy
zjedli śniadanie, pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę. Alek pobiegł na
górę po plecak a następnie ubrał się i wyszedł do szkoły, pan Andrzej również
ubrał się i pojechał do pracy. Jedynie mama Mirki została w domu sprzątając po
śniadaniu i rozmawiając z córką, która nadal siedziała przy stole jedząc
jajecznicę.
- Tylko
uważaj na siebie. – powiedziała kobieta wkładając ostatnie już kubki do
zmywarki
- Dobrze
mamo. – zaśmiała się blondynka – Przecież jadę z chłopakami a oni będą mi
robili za niańki dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- Racja. –
pani Wolska również zaczęła się śmiać wyobrażając sobie co będzie robił Kamil
albo Maciek – A co do Maćka…Jak to jest między Wami?
- Nie
rozumiem mamo. – rodzicielka zaskoczyła dziewczynę tym pytaniem. Owszem często
rozmawiały o chłopcach ale jej mama jeszcze nigdy nie zadała tak oczywistego
pytania.
- No pytam
czy ty z Maćkiem… - kobieta usiadła naprzeciwko blondynki i uśmiechnęła się
delikatnie – Jesteście razem? Tak często tu przychodzi. Wydaje się miłym
chłopakiem.
- Nie mamo.
– Mirka zaśmiała się nerwowo – Maciek i ja jesteśmy tylko i wyłącznie
przyjaciółmi. Powiem Ci w sekrecie, że gdyby miał wybierać to wolałby Monę.
Panna Wolska
miała 100% racji. Maciej wpatrzony był w Ankę jak w obrazek. Dla niego była
chodzącym ideałem, który nigdy nie zwiąże się ze spokojnym, cichym skoczkiem.
Owszem, często Maćkowi coś odbijało i zachowywał się podobnie do Mony ale z
reguły był to ułożony, spokojny i kochany chłopak. A Mona? Wulkan energii,
niespokojna dusza i straszna gaduła.
Mirka wstała
i podeszła do czajnika, który właśnie dawał o sobie znać. Z jednej z szafek
wyjęła ceramiczny kubek termiczny, w który zrobiła sobie gorącej zielonej
herbaty z miodem. Zamieszała zielonkawą ciecz znajdująca się w kubku i zakryła
go.
Nagle ozwał
się dzwonek blondynki a na wyświetlaczu iPhona leżącego na stole pojawiło się
zdjęcie Kamila. Mirka szybko odebrała.
- Jestem pod
domem. – usłyszała głos kuzyna w aparacie telefonicznym – Pośpiesz się to może
namówimy Kruczka na jakieś śniadanie.
- A ty
wiecznie głody. – parsknęła śmiechem blondynka – Już wychodzę.
Rozłączyła
się a następnie pożegnała się z rodzicielką. Razem z tobołkami weszła do
sionki. Narzuciła na siebie swoją ulubioną zgniłozieloną kurtkę, szczelnie
owinęła szyję kominem a na głowę naciągnęła czarno-żółtą czapkę. Jeszcze raz
pożegnała się z rodzicielką i wyszła taszcząc ze sobą walizkę, torbę i plecak.
- Może byś wziął chociaż ten głupi plecak, co?
– warknęła blondynka do chłopaka, który właśnie wychodził z samochodu aby jej
pomóc
- A myślisz,
że po co wyszedłem z tego samochodu? – zaśmiał się Stoch zabierając jej walizkę
i torbę z aparatem – Wsiadaj i się nie denerwuj maluszku.
- Jak mam
się nie denerwować skoro ciągle mówisz do mnie maluszku?- warknęła pod nosem
Mirka posłusznie wsiadając do samochodu kuzyna
- Mam
nadzieje, że wiesz co Was czeka? – zaśmiał się Kamil wsiadając do czarnego BMW.
Blondynka spojrzała się na niego pytająco – No wiesz. Podrywy ze strony
Grzesia, Rysia no i…Nie. Może Wank tym razem odpuści.
- Hahaha-
zaśmiała się sarkastycznie blondynka – Myślisz, że co ja jestem? Irina Shayk? I
wszyscy będą mnie podrywać? Kamilku, to, że dla Ciebie jestem ładna to nie
znaczy, że dla wszystkich innych również.
- 100%
Austriaków, Niemców, Japończyków i 50% Słoweńców stwierdziło, że jesteś śliczna. –
parsknął śmiechem skoczek skręcając w ulicę prowadzącą prosto pod skocznię
-
Wiedziałam, że to się tak skończy. – westchnęła Mirka w duchu jednak ciesząc
się, że nie tylko jej kuzyn twierdzi, że jest ładna
W końcu
kuzyn zaparkował pod skocznią. Mirka wyszła z auta zabierając uprzednio swój
plecak a w dłoni trzymając ciepły kubek z herbatą. Kamil wyjął kolorową
walizkę, podał jej
torbę z aparatem a sam razem z dwoma tobołami ruszył do domku na terenie
skoczni, przy którym mieli się spotkać. Doszedł na miejsce z porządnie obolałą
ręką. Trzeba przyznać, że walizka Mirki
swoje ważyła.
- Dzień
dobry. – ziewnął Kubacki siedzący na drewnianych schodkach. Ubrany w kurteczkę
od sponsorów reprezentacji i z papierowym kubkiem gorącej kawy dłoni – Mireczka
jak zwykle piękna. Kawki?
-Dzień dobry
Dejvi. – zaśmiała się blondynka siadając obok blondyna – Dziękuję ale nie. Mam
swoją herbatę.
- Znowu
zielona i to pewnie taka siekiera, że wypić się nie da. – pokręcił głową
ziewając głośno – Jak ty możesz to pić?
- Kwestia
przyzwyczajenia. – blondynka upiła trochę zielonej herbaty z miodem ze swojego
kubka – Chcesz Kamil?
Skoczek
pokręcił głową a następnie wyjął telefon i wybrał jakiś numer. Jak się okazało
dzwonił do Ewy. Ci to żyć bez siebie nie mogą. Mirka słysząc jak Stoch rozmawia
ze swoją żoną jak z najlepszą przyjaciółka uśmiechnęła się pod nosem i głośniej
przywitała się z Ewą. Kamil uśmiechnął się szeroko i przekazał żonie słowa
Mirki. Chwilę potem blondynka rozmawiała z panią Stoch jak ze starą znajomą.
- Dobra
oddaje Ci męża, bo tu jajko zniesie. – zaśmiała się Wolska – Do zobaczenia.
Wkrótce
wszyscy zebrali się pod domkiem a następnie wsiedli do busa, który zawiózł ich
na lotnisko, z którego następnie polecieli prosto do Finlandii. Lot trwał
prawie pięć godzin więc Mirka zdążyła przeczytać cały „Kod Leonarda da Vinci”,
który wzięła ze sobą w drogę. Reszta książek znajdowała się w walizce.
Finlandia
przywitała Polaków pięciostopniowym mrozem i pięknym lśniącym w słońcu
śniegiem. Mirka jak zaczarowana wpatrywała się w krajobraz do czasu gdy Ziobro
obudził Monę a ta w odwecie wzięła krem do rąk panny Wolskiej i wysmarowała nim
biednego Janka. Z drugiej strony mógł wykazać się inteligencją i nie budzić
Anki, bo każdy wie, że Mona śpiąca to Mona zła.
Po niecałych
dwóch godzinach jazdy busem po zaśnieżonej Finlandii dotarli wreszcie na
miejsce. Pierwszy do wyjścia rzucił się Piotrek, który miał już dosyć
siedzenia. Za nim na zewnątrz wyleciał Maciek, ale wrócił po chwili twierdząc,
że on wyjdzie ostatni, bo tam jest zimno. Wyszedł już Klemens, Kamil, Dawid, cały
sztab szkoleniowy, Janek, Mona, Maciek a na samym końcu Mirka. Blondynka opuściła busa i
podeszła do Klemensa, który ciągnął jej walizkę.
- Dzięki
Klimek. – uśmiechnęła się i odebrała od chłopaka swoją walizkę
Założyła
plecak na plecy, torbę z aparatem przewiesiła przez ramię i już chciała ruszyć
za Klimkiem do hotelu gdy nagle jej czapka znalazła się na śniegu a włosy miała
wilgotne od śniegu. Dostała śnieżką centralnie w tył głowy. Szybko podniosła
czapkę z ziemi i założyła ją na otrzepane już włosy.
- Ledwo co
przyjechała a już ją podrywają. – zaczęła śmiać się Mona a blondynka odwróciła
się by dowiedzieć się kto załatwił jej dzisiejsze mycie głowy.
Czyżby szykowało się spotkanie z Andim ? Jestem ciekawa kto w nią rzucił śnieżką. Uwielbiam Mirkę i jej styl. Do zobaczenia <3
OdpowiedzUsuńA kropeczka na końcu rozdziału gdzie, co? No tłumacz się xdd....
OdpowiedzUsuńRozdziałek świetny, nic dodać nic ująć. Widzę, że storna się przydała ;).
Kamil i jego żona <3
Jak ja kocham Monę. Ona jest genialna!
Szczerze to w pewnym momencie nie mogłam się połapać z imionami itp. Skokami zaczęłam się interesować niedawno więc totalna dezorientacja.
A Kamil nie wyszedł z autobusu? :( Zostawili go!!!!! xddd
Cś tak czuję, że to właśnie on walnął śnieżką w biedną Mirkę....
No nic.
Rozdział genialny i czekam na następny....
~Julia Ball
JEZU ZAPOMNIAŁAM O STOCHU XD
UsuńMuszę to poprawić a kropka na zakończenie mi się nie skopiowała z Worda ;_;
Dzięki ♥
Vida
Wreszcie! Te kilka dni to była jakaś tortura, ale warto było czekać, bo rozdział jest jeszcze lepszy niż poprzedni :3 Czekam na nexta i życzę Wesołych Świąt <3
OdpowiedzUsuńNa reszcie! Tyle czekałam...
OdpowiedzUsuńMoże nie długo ,ale czekałam ,bo przegapiłam dwójkę. :(((
Dobra ,rozdział świetny jak zawsze co do tego nie mam wątpliwości. Jestem ciekawa od kogo dostała. A Monę to ja uwielbiam nie wiem dla czego ,ale tak jest. Ja i moje tłumaczenia to jest po prostu cudo.
Pozdrawiam i czekam na kolejny. ^^
Mmmm ciekawe kto podrywa Mikę :3
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo fajny rozdział <3
Przyjemnie się czyta Twoje opowiadanie :)
Nie mogę się doczekać nowego rozdziału <3
Wesołych Świąt :*
Pozdrawiam, Nikki :*
PS. Zapraszam na pierwszy rozdział :)
http://can-you-forgive-me.blogspot.com/2014/12/rozdzia-1.html
zazdroszczę strasznie Mirce...
OdpowiedzUsuńKamil bądź moim kuzynem/bratem/mężem
chyba zaczynam się domyślać, kto rzucił Mirkę ta śnieżką hahaha
czekam na next :D
OOO.... ja też chcę żeby mnie podrywali! :D
OdpowiedzUsuńHahah masz ten komentarz wredna istoto :D
Więc cóż... to ocieka wręcz boskością i talentem
Oddaj go trochę no! Nie bądź żydem!
Buźki i kisski od Lori <3
Hahah, też chcę tak jak Mirka :D
OdpowiedzUsuń