Witam
Tak więc po dłuższej przerwie wracam do was z nowymi pomysłami i siłami! Tak więc bez zbędnego biadolenia i innych tego typu rzeczy zapraszam na kolejną część.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Będzie miło jak zostawicie po sobie ślad
Vida
Dziewczyna
szybko wstała i podbiegła do kuzyna, który nie czekając na jakiekolwiek
pozwolenie chwycił ją w pasie i podniósł do góry.
- Ale ja
wole twardo stąpać po ziemi panie Stoch. – śmiała się Mirka będąc ciągle
przytuloną do kuzyna – Mógłbyś mnie już postawić na ziemi?
- No nie
wiem. – zaśmiał się skoczek ale po chwili buty blondynki znów dotknęły ciemnej
posadzki. Uśmiechnęła się radośnie do Kamila i zaciągnęła do stolika. Usiadła
na siedzeniu a kuzyn obok niej – Hej Mona.
Czerwonowłosa
spojrzała na kuzynostwo i uśmiechnęła się radośnie. Mirka przy Kamilu znowu
stawała się dzieckiem a Kamil przy Mirce trochę poważniał. Skoczek zawsze
twierdził, że to jego mała księżniczka. Ania uważała, że gdyby nie więzy krwi
byliby dobrą parą.
- Co ty tu
robisz? – rozmyślania czerwonowłosej przerwał radosny głos Mirki – Myślałam, że
trenujecie do zawodów w Kussamo…
- Podziękuj
Ance. – powiedział Stoch chwytając biały kubek z lawendową herbatą a następnie
upił z niego łyka. – To ona namówiła Kruczka żebyście z nami pojechały. Chociaż
ja, jako lider drużyny też miałem w tym spory wkład.
- A ty jak
zwykle skromny Kamilku. – Mona parsknęła śmiechem
- JECHAŁY Z
WAMI?! – Mirka wrzasnęła na całą kawiarnię. Trzy dziewczyny siedzące przy
stoliku przy ścianie spojrzały się na nią jak na wariatkę a starsze małżeństwo
siedzące przy stoliku obok tylko się uśmiechnęło – Jak to? Stoch, Mona.
Tłumaczyć się, ale natychmiast!
- No więc
pewnej nocy nie mogłam spać. – zaczęła swoja opowieść Anka – No i tak sobie
leżałam i myślałam jak to by było fajnie być na konkursach nie tylko w
Zakopanym i Wiśle. Nagle mnie oświeciło. Przecież twój kuzyn to lider kadry,
trener to przyjaciel mojego ojca a kadrowicze to nasi koledzy! Dlaczego by tego
nie wykorzystać? Chwyciłam więc za telefon i zadzwoniłam do tego tu delikwenta.
Nawet nie chcesz wiedzieć jak na mnie nawrzeszczał, że dzwonię do niego o
trzeciej nad ranem. Ale kiedy mu powiedziałam o moim wspaniałym pomyśle nawet
przestał się gniewać. Następnego dnia spotkałam się z trenerem Kruczkiem i
wyjaśniłam mu jak bardzo zależy nam na tych konkursach. Do tego Kamil dorzucił
swoje trzy grosze i …
- Nie
koloruj kochana. – Kamil popukał się, w czoło – Gdy tylko zaproponowaliśmy
Kruczkowi Wasz wyjazd od razu się zgodził. Za bardzo Cię lubi, żeby się nie
zgodzić. Jesteś dla niego jak córka.
- Za to Anka
jest jego koszmarem sennym. – zaśmiała się blondynka a Anka tylko uśmiechnęła
się diabelsko
- Przecież
ja jestem aniołkiem. – teatralnie zatrzepotała rzęsami
- Chyba
kiedy śpisz i jeść nie wołasz. – parsknął śmiechem Stoch czym nieźle wkurzył
Monę
- Ja chyba
częściej będę dzwonić do Ciebie w środku nocy. – stwierdziła czerwonowłosa
diabelsko się uśmiechając – I w Kussamo masz być drugi. Założyłam się z Mirką,
że pierwszy będzie Peter.
- Marzenia.
– prychnął Kamil – A wracając do wyjazdu. Pojutrze jedziemy a Kruczek chciał
Was jeszcze widzieć przed wyjazdem. Żebyście tam coś podpisały czy jakoś tak.
- Ale ja na
poważnie mówię Stoch. – warknęła Mona – Ja nie mam zamiaru stawiać jej piwa!
W czasie
kiedy Kamil i Anka toczyli zażartą dyskusję, Mirka spokojnie zabrała się za
jedzenie szarlotki z białą breją, która jeszcze kilka minut temu była gałką
lodów. Szybko opróżniła talerz i dopiła letnią herbatę lawendową. Niestety jej
wspaniały humor zniknął tak szybko jak się pojawił.
- Ale co ze
szkołą idioci?- Mirka z hukiem odstawiła kubek na stół – Nie mogę sobie tak po
prostu wyjechać!
- To już
załatwione. – uśmiechnął się uroczo skoczek – Rozmawiałem z Twoimi rodzicami, z
dyrektorką i wszystko jest załatwione. Dziękować Bogu, że poszłaś na tą
fotografię a nie do liceum.
- Por que? –
powiedzonko Mourinho już od dawna stało się nieodłączną częścią słownika panny
Wolskiej
- Będziesz
jeździła na staże. – Mona puściła oczko przyjaciółce – Mam ten talent do
przekonywania ludzi.
- Tak
oczywiście. – mruknął Kamil pod nosem – Talent to ty masz wyłącznie do
wkurzania ludzi.
- Skoro już
skoczyliście się kłócić to może byśmy się wybrali do trenera Kruczka, hm? – musiała
podnieść głos żeby kłócąca się dwójka ją usłyszała. Momentalnie ucichli i
pokiwali głową na zgodę – Boże. Wy to jednak inteligencją nie grzeszycie.
-
Powiedziała ta, która wyczuwała złą energię od Mustafa. – mruknęła Mona
ubierając kurtkę a Kamil zaczął się śmiać.
Blondynka
nie zwróciła uwagi na odpowiedź przyjaciółki tylko wstała i zaczęła się
ubierać. Narzuciła na siebie kurtkę, szczelnie owinęła komin wokół szyi a na
koniec założyła czapkę na lekko falowane blond włosy. Wszyscy razem wyszli z
kawiarni i wolnym krokiem udali się do samochodu Stocha, który stał na parkingu
po drugiej stronie ulicy. Przeszli przez drogę i wsiedli do Audi skoczka. Mirka
usadowiła się z przodu, żeby Anka i Kamil byli rozdzieleni, czerwonowłosa
rozłożyła się na tylnym siedzeniu a Stoch prowadził. Ruszyli. Mirka włączyła
radio i popłynęła z niego jakaś piosenka Rihanny. Blondynka zaczęła śpiewać
kiedy zorientowała się, że to jej ulubiona piosenka.
- Tylko
jedna zasada. – Kamil przerwał jakże udany występ Mirki, która piosenkę „Te
Amo” wprost ubóstwiała – Żadnego randkowania, podrywania i innych tego typu
rzeczy. Zrozumiano?
- A co
zazdrosny będziesz? – zaśmiała się blondynka
- O Ciebie
zawsze. O nią – pokazał kciukiem czerwonowłosą siedzącą z tyłu – Nigdy.
- Ja też Cię
kocham Stochuś. – Anka posłała chłopakowi całusa – Nie zakażesz mi flirtowania
ze skoczkami.
- A kto by
chciał z Tobą flirtować? – zaśmiał się Stoch czym wywołał kolejną kłótnię
A Mirka nie
chcąc się wtrącać w te ich głupie wymiany uprzejmości wpatrywała się w
poruszający się krajobraz za oknem. Biały puch pokrywał wszystko co tylko mógł.
Drzewa, chodniki, trawniki, dachy a nawet przechodniów, którzy przedzierali się
przez zaspy. Na dodatek znowu zaczęło sypać. Trzeba przyznać. Zakopane w tym
roku było wyjątkowo piękne.
W końcu
Stoch zaparkował przed skocznią i zgasił silnik. Wysiedli w ciszy co często się
nie zdarzało. Mirka nie przekomarzała się z Moną, Kamil nie denerwował kuzynki
a Anka nie kłóciła się ze Stochem. A uwierzcie mi, że zobaczenie skoczka i
czerwonowłosej nie kłócących się to niecodzienny i bardzo rzadki widok. Ruszyli
powoli w stronę Wielkiej Krokwi. Nie śpieszyli się do czasu kiedy zerwał się
potworny wiatr. Zaczęli biec. Kiedy blondynka już miała wbiec na teren skoczni
zwiało jej czapkę z głowy!
„Słucham? Naprawdę?!”
To trzeba
przyznać. Ciężko jest wiatru zerwać z głowy zimową, ciepłą czapkę. Machnęła
tylko ręką i pobiegła za kuzynem i przyjaciółką do domku, w którym na razie
urzędowali skoczkowie i trenerzy. Strzepnęła resztki śniegu z włosów i weszła do środka. Na ławce pod ścianą
drzemał Kubacki z bluzą pod głową a nad nim stał Janek Ziobro razem z Piotrkiem
Żyłą. Kot siedział na parapecie i patrzył się z politowaniem na kolegów
malujących Mustafowi coś na twarzy. Klimek grzebał w swojej torbie, Mona
siedziała sobie u Wolnego na kolanach a Kamil rozmawiał z trenerem Kruczkiem.
- Ale
piździ! – do domku wpadł Krzysiu Miętus przy okazji wpadając na Mirkę, która
wylądowała na podłodze – Jezu – pisnął przerażony chłopak – Mireczka, nic Ci
nie jest?
- Tak, nic
się nie stało. – uśmiechnęła się blondynka chwytając wyciągniętą w jej stronę
dłoń Krzyśka. Wstała, otrzepała się i jak najszybciej odeszła od drzwi.
Podeszła do Maćka i usiadła na parapecie. – Cześć Mruczuś.
- Cześć
krasnalu. – odpowiedział jej chłopak ciągle śmiejąc się z poczynań Pietrka i
Janka – Mam propozycję. Idą święta to może złożymy się dla nich na mózgi, co?
- Oj nie
bądź wredny. – zaśmiała się blondynka szturchając Kota w ramię – No Mruczuś…
Nie powiesz mi, że Cię to nie śmieszy.
- No może
trochę. – na jego twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzał na szczupłe nogi
blondynki. – I ja się zastanawiam dlaczego ty jesteś jakaś taka duża. Ile ten
obcas ma? Ze dwadzieścia centymetrów?
-
Przesadzasz Mruczek. – westchnęła Wolska – Tylko piętnaście. A z resztą w ogóle
nie czuć tego przez tą podeszwę.
Ich jakże
fascynującą dyskusję przerwał przeraźliwy wrzask Dawida, któremu Pietrek
wsadził marker w oko. Niechcący oczywiście. Biedny Kubacki zerwał się na równe
nogi, zabrał Żyle marker i pobiegł do lustra, które znajdowało się w łazience. Wrócił
po niecałej minucie wziął kask któregoś z chłopaków i cisnął nim w Pietrka.
Niestety ten był tak zajęty śmianiem, że nie spostrzegł lecącego w jego stronę
pocisku a ten trafił centralnie w jego bark. Skoczek zawył z bólu. Gdyby do
akcji nie wkroczył doktor Winiarski to by się pozabijali. To pewne.
- Dobrze Cię
widzieć malutka. – blondynka powoli przestawała się śmiać i spojrzała na
uśmiechniętego od ucha do ucha Kruczka – Jak w szkole?
- A wie
trener…- westchnęła wywracając oczami. Kto z nas tak nie robi kiedy słyszy to
standardowe pytanie? – Jak w szkole. Nauka, egzaminy, staże i takie tam inne
rzeczy.
- Na pewno
nie będziecie jeździły na wszystkie konkursy, bo nie mogę tak bardzo naginać
zasad…- zaczął trener
- Nawet tego
nie oczekujemy. – uśmiechnęła się blondynka – I tak jesteśmy wdzięczne, że
przygarnie pan jeszcze dwie sieroty do tego towarzystwa.
- Wiem, że z
Wami problemu nie będzie. – zaśmiał się – Z Tobą na pewno a Monę zawsze można
uspokoić.
- Ale tylko
i wyłącznie dobrą gorącą czekoladą. – parsknął śmiechem Maciek i spojrzał na
czerwonowłosą dziewczynę, która tym nie siedziała u Wolnego na kolanach tylko
próbowała pomóc Dawidowi w pozbyciu się jego „makijażu”
- Racja. –
zaśmiała się Wolska – Miał pan coś dla nas do podpisania. Przynajmniej tak
mówił Kamil…
- A tak. –
natychmiast obok Kruczka pojawił się doktor Winiarski z teczką i długopisem –
Dziękuję Ci bardzo Alku.
Winiarski
uśmiechnął się i wrócił do Żyły, który ciągle łkał i jęczał z powodu zbitego
barku. Kruczek wyjaśnił blondynce co jest na kartce a ta bez problemu podpisała
ją. I tak właśnie Mirosława Wolska stała się stażystką i „zapasowym” fotografem
kadry skoczków.
Boże genialnie piszesz, zakochałam się w tym opowiadaniu. Masz talent dziewczyno <3 Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńHah ledwie tamte skomentowałam, a już next jest :D Jest mega-hiper-extra i wprost loffciam twoje opowiadanie <3 Niecierpliwie czekam na nexta (święta, więc zrb nam naj prezent i wstaw go jak najszybciej) i weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńhahah jezu kocham ich wszystkich :D
OdpowiedzUsuńteż chce tak jak Mirka....
rozdział jest supi jak wszystkie twoje haha :D
czekam na next :*
Tak samo jak moje przedmówniczki uważam, że Rozdzial jest wprost boski, jak zawsze. Zero błędów, a akcja idzie. Po prostu idealnie.
OdpowiedzUsuń~Julia Ball
Hahahahaah świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńOgólnie cały blog jest genialny :D
Jestem bardzo ciekawa, co się wydarzy w kolejnych rozdziałach i (nie)cierpliwe na nie czekam :D
Jak zwykle świetny rozdział, który przyjemnie się czyta (:
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać dalszego ciągu historii, bo coś mi się wydaje, że będzie się działo :D
Pozdrawiam, @Beeee_Yourslef
Też tak chcę! :D
OdpowiedzUsuń