piątek, 5 grudnia 2014

Chapter 1

Niestety dzisiejszą notkę zacznę bardzo głośnym i histerycznym płaczem. 
*545528575 minut później*
No dobrze....Tak więc muszę przekazać Wam baaardzo złe wiadomości. 
Po pierwsze: Kamil przez następne 2-3 tygodnie będzie przechodził rehabilitację tej nieszczęsnej kostki...
Po drugie: Welli przeszedł w Innsbrucku operację barku i niestety do treningów wróci dopiero za 8 tygodni a to znaczy, że opuści TCS a jego występ w MŚ również jest zagrożony...
SKORO TAK, TO UCZ SIĘ DO MATURY PANIE WELLINGER! 
A i  jeszcze jedno...W poniedziałek wyjeżdżam na kilka dni i nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.
A teraz już bez mojego zbędnego biadolenia zapraszam na pierwszy rozdział.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Będzie miło jak skomentujecie ♥
Vida

Zima jest piękna do pewnego stopnia Celsjusza. Tak zapewne twierdzi wielu ludzi, no bo komu chce się wychodzić na dziesięciostopniowy mróz powiedzmy. Ubierać ciepłe buty, grube kurtki, czapki, szaliki i rękawiczki. To dla większości nie wygodne i denerwujące. Ale nie dla niej. Dla Mirki Wolskiej zima to pora roku piękna i dumna. Pod warunkiem oczywiście, że jest mróz i śnieg to śnieg a nie szara breja, na której można się nieźle przejechać. Na szczęście w tym roku zima była wręcz podręcznikowa. Mrozy nie osiągały więcej niż dziesięć stopni a śnieg był biały, puszysty i zalegał wszędzie gdzie zawiesiłeś oko. Płot? Biały. Sosny? Białe. Dachy? Białe. Jedynie ulice miały swój stały ciemnoszary kolor i ciągle przejeżdżał po nich jakiś samochód.
Ulica Orla nie była zbyt uczęszczana. Nie roiło się tu od turystów, tak jak na Krupówkach, ale nie było też zupełnie pusto. I dlatego Mirka lubiła przesiadywać na parapecie w swoim pokoju. Ubrana w ciepły sweter, czarne legginsy, ciepłe, wełniane skarpety, które rok temu dostała od babci i przykryta kocem obserwowała przechodniów, sąsiadów. Czasami brała kubek czekolady, herbaty a często nawet kawy i siedząc na owym parapecie szkicowała. Tego dnia było podobnie. Siedziała na parapecie z dużym zeszytem na kolanach i z zapasowym ołówkiem wsuniętym w niedbałego koka. Tym razem nie były to jakieś tam bazgroły ale bardzo ważne projekty sukni ślubnych. W jednej z nich miała się pokazać Ola Chlebicka. Przyszła żona Kuby Koseckiego. Mirka chciała, żeby ten projekt wyszedł jej znakomicie. Nie dość, że zasiliłaby swój portfel to zyskałaby dobrą opinię w świecie celebrytek. Jeden projekt miała naszkicowany już dwa dni temu ale drugiego nie mogła skończyć. Ciągle coś jej się nie podobało, coś ją drażniło albo najzwyczajniej w świecie pasowało do reszty jak pięść do oka. Ale po dwóch godzinach męk i trzech kubkach kawy z mlekiem powstała suknia, która przerosła jej najśmielsze oczekiwania. Tak jak chciała klientka suknia była bogato zdobiona i elegancka. Góra była gorsetem, który miał być ozdobiony delikatna koronką i połączony ze spódnicą cienką wstążką. Sam dół natomiast miał wyglądać jak suknia balowa. Szeroka, z dużą ilością tiulu.  
Nagle na drugim końcu pokoju rozległ się dźwięk iPhona blondynki. Zeskoczyła z parapetu, omal nie wylewając reszty zimnej już kawy z kubka i szybko podeszła do biurka, na którym leżał czarny telefon. Chwyciła go i szybko odebrała połączenie. Dzwonił nie kto inny jak Ola Chlebicka, która była akurat w Zakopanym i chciała się spotkać aby zobaczyć projekty. Oczywiście panna Wolska nie mogła odmówić i miały się spotkać o czternastej w niedużej kawiarence niedaleko Krupówek. Blondynka pożegnała się z klientką i zakończyła rozmowę. Nie zdążyła nawet odłożyć telefony na miejsce a refren piosenki 5 Second of Summer znów zaczął grać. Tym razem na ekranie iPhona wyświetliło się dobrze znane jej zdjęcie czerwonowłosej przyjaciółki. Odebrała.
- Mam nadzieje, że masz czas dzisiaj, bo mam dla Ciebie taką wiadomość, że padniesz na tą swoją śliczną buźkę.- pisnęła Mona
- Może być po drugiej? – blondynka zaśmiała się do słuchawki – Dzwoniła Chlebicka i chce się spotkać, bo akurat jest w Zakopanym.
- No dobrze. W takim razie gdzie mam po Ciebie przyjść?
Wolska wyjaśniła przyjaciółce, w której kawiarni będzie siedzieć a następnie przez prawie dwadzieścia a może nawet więcej minut rozmawiały o następnych zawodach, które miały się odbyć w Kussamo. Kto skoczy najdalej, czy ta przeklęta skocznia znów nie spłata im psikusa no i najważniejsze. Jak zaprezentuje się kuzyn Mirki, Kamil Stoch? To była najważniejsza część rozmowy, w której Mirka odpowiadała na pytania żywo, szybko, przy czym tak gestykulowała wolną ręką, że mało nie zrzuciła wazonu, w którym akurat stała pojedyncza biała róża. Tak się biedne zagadały, że blondynka nawet nie zauważyła, która jest godzina. Zegarek wiszący nad jej łóżkiem wskazywał godzinę dwunastą trzydzieści a ona była jeszcze w proszku! Szybko pożegnała się z przyjaciółką i prawie biegiem udała się do łazienki. Wpadła do niedużego biało-fioletowego pomieszczenia i zaczęła się szykować. Szybko zrzuciła z siebie ciuchy i wzięła błyskawiczny prysznic. Następnie owinięta w miękki, zielony ręcznik stanęła przed lustrem, uczesała włosy i wykonała resztę porannych, rutynowych czynności. Wyszła z łazienki nadal owinięta w ręcznik i szybko wróciła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi i podeszła do szafy. Nie zastanawiała się długo. Miarka była takim typem dziewczyny, która we wszystkim wyglądała dobrze. Nawet w worku na ziemniaki. Tak więc chwyciła pierwsze lepsze spodnie, bieliznę i szarą bluzę.  Szybko ubrała się w wybrane ciuchy i usiadła przy niedużej toaletce. Nałożyła na twarz odrobinę podkładu, wytuszowała rzęsy, narysowała sobie idealne kreski na powiekach a na koniec przejechała usta kremową szminką. Nieodłącznym elementem jej stroju był czarny, żyłkowy naszyjnik, który towarzyszył jej prawie zawsze.
Tak przygotowana zdjęła z klamki drzwi czarną torbę i zaczęła wrzucać do niej wszystkie niezbędne rzeczy. Portfel, telefon, słuchawki, krem do rąk, balsam do ust, ołówki w pudełku no i na sam koniec w wielkiej, czarnej torbie bez dna wylądował jej ukochany zeszyt ze szkicami i drugi z bazgrołami. Przed wyjściem posprzątała jeszcze z toaletki i zbiegła po schodach do salonu, w którym piętnastoletni brat Alek oglądał Top Gear razem z ojcem.
- Tato…- jęknęła błagalnie dziewczyna – Podrzucisz mnie na Krupówki?
- A co ty tam będziesz robiła? – pan Andrzej bardzo się zdziwił, bo musicie wiedzieć, że Mirka omijała Krupówki szerokim łukiem.
- Projekty, ślub, klientka. Błagam tato! – ostatnie zdanie po prostu wypiszczała – To jak?
- Już się ubieram. – jęknął mężczyzna i dźwignął się w beżowej kanapy
Blondynka uśmiechnęła się i z ulgą pobiegła do przedpokoju, gdzie ubrała czarne botki, zgniłozieloną kurtkę, czapkę i komin. Gotowa już chciała krzyknąć tacie żeby się pośpieszył ale on właśnie pojawił się w przedpokoju. Uśmiechnęła się wdzięcznie i mówiąc, że czeka w samochodzie wyszła z domu.
Od razu uderzyło w nią chłodne powietrze przez co przez ciało drobnej blondynki przeszły dreszcze. Poprawiła komin, naciągnęła czapkę na uszy i ruszyła do samochodu. Wsiadła do czarnego Audi stojącego na podwórku i spokojnie czekała na ojca. Nie minęły może dwie minuty a pan Andrzej wyszedł z domu i również wsiadł do samochodu. Ruszyli. Mirka od razu włączyła radio i przy dźwiękach Nirvany jechali rozmawiając o zbliżających zawodach w Kussamo.
-Jak myślisz jak pójdzie Kamilowi? – zapytał mężczyzna stając na światłach- Dzwonił do Ciebie dzisiaj rano, ale spałaś tak mocno, że nie słyszałaś. Odebrałem i powiedziałem, że jeszcze śpisz. Kazał mi Cię pozdrowić.
- A to małpa! – wywróciła oczami blondynka- Wiedział, że z w  poniedziałek rano jestem nie do życia. Specjalnie to zrobił. Eh… Czasami mam go dosyć. Ciekawe czego chciał.
- Nie wiem ale był nadzwyczaj szczęśliwy. – zaśmiał się mężczyzna  i zaparkował na małym parkingu przy jednej z kafejek niedaleko Krupówek – Powodzenia.
- Nie dziękuję. – zaśmiała się blondynka i wysiadła z samochodu.
Pomachała ostatni raz ojcu i ruszyła dumnie przed siebie wiedząc, że projekty są świetne a dodatkowo satysfakcjonowali ją ci chłopcy, którzy się na nią oglądali. Tak. Zdecydowanie to lubiła.
Czarne auto z panem Andrzejem stało na małym parkingu dopóki drobna blondynka nie zniknęła za rogiem.
- Dla mnie zawsze będziesz moim Maleństwem. – uśmiechnął się do siebie mężczyzna i wyruszył w drogę powrotną
W tym samym czasie Mirka już siedziała w kawiarki, w której umówiła się z Olą. Zamówiła sobie gorącą czekoladę i czekała, pisząc smsy z Anką. W końcu drzwi kawiarni się otworzyły a do środka weszła panna Chlebicka razem ze swoim narzeczonym. Tak, dokładnie. Towarzyszył jej nie kto inny jak Jakub Kosecki, piłkarz Legii Warszawa. Blondynka wzięła głęboki wdech, schowała telefon do kieszeni i dokładnie przyjrzała się pannie Chlebickiej. Jak dla niej była po prostu brzydka.     Usta miała zrobione operacyjnie i do tego niezbyt dobrze. Jednak to nie zmieniało faktu, że miała idealną figurę.
- Ty musisz być Elle. – brunetka podeszła do stolika przy którym siedziała Mirka. Otóż Wolska wolała tworzyć pod pseudonimem i był nim właśnie Elle.
- Tak. – osiemnastolatka uśmiechnęła się i patrzyła jak para siada naprzeciwko niej - Miło mi państwa poznać.
- Nam również. – odpowiedział Kuba drętwo – Kochanie załatwmy to szybko, bo mamy jeszcze dużo do zrobienia.  
- To nie zajmie dużo czasu. – powiedziała pewnie blondynka wyjmując z torebki odpowiednie szkice. Położyła na stole dwie kartki i podsunęła je Chlebickiej. – Mam nadzieje, że trafiłam w pani gusta.
Brunetka chwyciła obydwie kartki i zaczęła im się uważnie przyglądać. Mirka próbowała odczytać coś z jej wyrazu twarzy, przy tym nie dając po sobie poznać, że jest zdenerwowana. W końcu Chlebicka odłożyła kartki na stoliku i uśmiechnęła się na tyle szeroko na ile pozwalały jej sztuczne usta.
- Obydwie są idealne! – pisnęła radośnie a Kosecki siedzący obok aż podskoczył – Aż trudno się zdecydować, więc wpadłam na genialny pomysł! Chciałabym obie! Jedną na ślub a drugą na wesele.
„I tak właśnie zaczyna się Twoja kariera Mireczko”
  - Bardzo się cieszę, że przypadły pani do gustu. – uśmiechnęłam się – Więc szkice są dla pani a …
- Tylko jaka będzie cena? – tym razem głos zabrał Kosecki
Dziewczyna zastanowiła się przez chwile i podała cenę, na którą przystał i piłkarz i modelka a mianowicie dwa tysiące złotych. Po tysiąc za każdy projekt. I takim sposobem, jej portfel nie chciał się dopiąć po tym jak para wyszła z kawiarni. Trochę zdziwiło ją to, że chłopak nosi przy sobie dwa tysiące gotówką, no ale cóż. Najważniejsze, że to są jej pierwsze zarobione pieniądze!
- No to ile wzięłaś za te cacuszka? – Mirka aż podskoczyła na siedzeniu kiedy niespodziewanie Anka usadowiła się obok niej – Ej, spokojnie. Przecież cię nie zgwałcę.
- Coraz bardziej się tego obawiam. – westchnęła blondynka chowając pieniądze to oddzielnej kieszonki w torebce – Co miało mnie powalić na twarzyczkę?
- Najpierw gadaj ile wzięłaś za projekty. – Anka upiła trochę czekolady Mirki i  uśmiechnęła się uroczo
- Dwa. Tak jak ci mówiłam. – stwierdziła Mirka przyglądając się tablicy, na której napisane było menu – Powiem Ci, że nawet chyba byli zaskoczeni ceną.
- Spodziewali się pięciu za jeden. – parsknęła śmiechem czerwonowłosa i upiła kolejny łyk czekolady z białego kubka – Głodna jestem. A właśnie… Dzwonił do ciebie Kamil?
- Podobno rano, ale spałam tak mocno, że nie słyszałam. – zaśmiała się blondynka – To może ty idź coś zamów.
- Dlaczego ja?! – obruszyła się Mona
- Tez Cię kocham Aneczko. – Mirka uśmiechnęła się uroczo, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Niestety nie udało jej się i kilka sekund późnej śmiała się razem z czerwonowłosą
W końcu Anka dała się przekonać i poszła zamówić coś do jedzenia i po chwili wróciła z dwoma szarlotkami na ciepło z lodami a za nią szła kelnerka z dwoma kubkami jakiejś gorącej cieczy. Mona usadowiła się naprzeciwko blondynki a następnie podsunęła jej jeden z talerzyków. Młoda kelnerka postawiła na stoliku dwa białe kubki i odeszła nic nie mówiąc.
- No dobra. Co to za wieści? – odezwała się Wolska a następnie spojrzała co jest w kubkach. W jednym znajdowała się ulubiona herbata blondynki a mianowicie lawendowa. Chwyciła go i upiła łyk napoju.
- Może byś się dowiedziała z lepszego źródła niż ja. – zaśmiała się Anka i zaczęła dobierać się do gałki lodów waniliowych znajdujących się na talerzu.
Mona zupełnie zbiła Mirkę z tropu. Dziewczyna zupełnie nie wiedziała o co chodzi przyjaciółce. Przecież ta zwariowana dwudziestojednolatka zawsze była najlepszym źródłem informacji w całym Zakopanym, a teraz co? Milczy i nie chce nic powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce. Coś tu nie gra.
Wolska już zaczynała wymyślać najczarniejsze scenariusze gdy drzwi kawiarni się otworzyły a dzwoneczek przy drzwiach wydał dobrze znany jej dźwięk. Z ciekawości spojrzała w stronę wejścia. Ten, kogo tam zobaczyła uśmiechnął się szeroko a Mirka przez pierwsze kilka sekund nie mogła uwierzyć, że on tam stoi. 

Trzymaj się Mistrzu! Czekamy na Ciebie! 

Czekam na Ciebie Wellinger!
Ucz się do tej matury głąbie ♥




8 komentarzy:

  1. O matko jakie świetne, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pisz go szybko bo nie wytrzymam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie jest :D
    Też mi tam Ola nie pasuje do Kubusia...bardziej ja bym pasowała do niego! :D
    Bardzo fajny rozdział i czekam na kolejny :)
    dodawaj szybko :*
    p.s zapraszam do siebie i Jamesa - http://madryckaprzygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrrrał... czyżby Ola to był przypadek? <3
    NIESONDZE XD
    Co do rozdziału... bardzo mi się spodobał i cóż.... nie mogę się doczekać na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że na razie przeczytałam prolog i rozdział, widzę, że opowiadanie ma w sobie potencjał :)
    Bardzo podoba mi się twój styl pisania, sprawia, że wszystko czyta się z przyjemnością.
    Zdecydowanie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam, @Beeee_Yourself

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak możesz kończyć w takim momencie? Jak? Sadystka z ciebie. Najnormalniej w świecie . Kiedy dodasz następny rozdział ? Już nie mogę się doczekać... Mam nadzieje że masz wenę. Powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów. Przyokazji zapraszam do siebie u mnie już czwarty rozdział. Miłego pisania i czytania.
    ~Julia Ball

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko ,ale to jest świetne!
    Masz naprawdę duży potencjał.
    Dlaczego skończyłaś w takim momencie?,Dlaczego? O.O
    Coś czuję ,że będę zostawiać tutaj długie komentarze. ^^
    Hmm...suknia dla Chlebickiej...ciekawe nie powiem. Zaskoczyło mnie to jak diabli. Ciekawe po co Kamil dzwonił ,a co ważniejsze ,kto to wszedł. Mam swoje podejrzenia ,ale nie będę mówić. Zobaczę czy się sprawdzą...
    P.S. Zdobyłaś kolejną czytelniczkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialnie *.*
    Tylko jedno pytanko, a mianowicie:
    Kiedy next? :D

    OdpowiedzUsuń