Witajcie
Dziś przybywam do Was z:
1) ŻYCZENIAMI NOWOROCZNYMI! W nadchodzącym 2015 roku życzę Wam spełnienia marzeń, jakiś porządnych postanowień noworocznych no i jeżeli tego to i wytrwałości w ich realizowaniu. Miłości, szczęścia, zdrowia i pamiętajcie. Nie balujcie za bardzo ♥
2) NOWYM ROZDZIALIKIEM! Wreszcie dowiecie się kto rzucił w naszą Mireczkę śnieżką i jestem pewna, że połowa z Was będzie z takiego obrotu spraw niezadowolona ale cóż. Musicie mi wybaczyć moją wredotę XD
Tak więc bez dłuższego biadolenia zapraszam na czwarty rozdział
Vida
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Dokładnie
znała osobnika, który szybkim krokiem szedł w jej stronę. Wysoki, w
zaprojektowanej przez siebie czapce i ubrany w kurtkę reprezentacji Austrii.
Uśmiechnął się delikatnie do blondynki, kiedy napotkał jej wzrok.
-
Przepraszam Cię bardzo. – uśmiechnął się przepraszająco do panny Wolskiej –
Chciałem trawić w Dietharta a nie w Ciebie.
- Nic się
nie stało. – zaśmiała się Mirka poprawiając czapkę – Jestem cała.
- Gdzie moje
maniery. – szatyn uderzył się w czoło – Jestem Gregor.
Blondynka
zdążyła się tylko uśmiechnąć i powiedzieć swoje imię a obok niej i Mony stała
cała austriacka kadra skoczków i każdy chciał zamienić chociaż zdanie z nowymi
koleżankami z Polski. Anka jeszcze chyba
nigdy w życiu nie usłyszała tylu komplementów od jednej osoby, którą był
zapatrzony w nią Manuel Fettner. Mirka za to stała się świetną przyjaciółką
Andreasa Koflera a z Grzesiem Schlierenzauerem znalazła wspólny język już od
pierwszego zdania.
- Jednak
prawdę mówią, że Polki są najpiękniejsze. – takim oto zdaniem pożegnał się z
blondynką Gregor i odszedł razem z kolegami
Mirka
zaczerwieniła się delikatnie i gawędząc
z Anką podążyła za sztabem szkoleniowym do hotelu, w którym mieli się
zatrzymać na te cztery noce. Kruczek rozdzielił panów do pokojów a Mona i Mirka
dostały jeden wspólny pokój jak najbliżej Kamila się dało. Stoch już w dniu
narodzin kuzynki postanowił sobie, że ta mała, drobna istotka będzie jego
oczkiem w głowie.
Pierwsze
piętro należało w całości do Polaków. Pokój numer 1 zajmował Dejvi wraz z
Klimkiem, w dwójce ulokował się Pieter z Mruczkiem, trójkę zajmowały dziewczyny
a w czwórce miał spać Kamil z Jaśkiem. Następne pokoje zajmował już tylko sztab
szkoleniowy. Blondynka wzięła klucz od Kruczka i ciągnąc za sobą wszystkie
tobołki podeszła do odpowiednich drzwi. Otworzyła pokój, weszła do środka i
wybrała sobie łóżko znajdujące się przy oknie. Nie wiedziała dlaczego ale
zawsze wolała spać właśnie przy oknie. Położyła walizkę przy ścianie i rozłożyła się
na łóżku przymykając oczy. Podróż samolotem jednak potrafi zmęczyć człowieka.
- Nie
uwierzysz kto będzie z nami mieszkał! – pisnęła Anka wpadając do ich pokoju.
Mirka podparła się na łokciach i spojrzała wyczekująco na przyjaciółkę. –
NIEMCY I AUSTRIACY!
- Oho, to
może ja pójdę uprzedzić Kamila i resztę panów, żeby trzymali Cię z daleka od
Krausa. – parsknęła śmiechem blondynka z powrotem kładąc się na łóżko – Ale
wiesz co? Nie chce mi się wstawać, więc mam tylko jedną prośbę. Nie dręcz
biedaka.
- Obiecuje.
– Anka zasalutowała i wskoczyła na własne łóżko – A mnie kto będzie bronił
przed Fettnerem? Chłopak widzi we mnie jakiegoś anioła albo coś w tym stylu. No
wiesz o co mi chodzi.
- Będziesz
się musiała przyzwyczaić albo damy ci Mruczka jako strażnika cnoty. – parsknęła
śmiechem blondynka a Mona razem z nią. Czerwonowłosa mało z łóżka nie spadła.
- Mruczek?
Strażnikiem mojej cnoty? Co to, to nie. – Anka leżała na plecach uspokajając
oddech – Oczywiście zakładając, że nasze cnoty już dawno nie poszły się…
- Dokładnie.
– i znowu obydwie dziewczyny zaczęły się śmiać tak przeraźliwie głośno, że nie
usłyszały pukania do drzwi.
- Drogie
panie. – do pokoju wszedł Kruczek troszkę wyprowadzony z równowagi – Teraz
zapraszam na obiad a potem omówimy co i jak. – mężczyzna przekazał im co miał
przekazać i wyszedł
- Tak jest
panie kapitanie. – Anka w mgnieniu oka wstała z łóżka i zaczęła siłą ściągać
Mirkę z wygodnego posłania – No ruszaj się. Zjemy i idziemy ogarniać skocznię!
- Skąd ty
masz tyle energii dziewczyno. – westchnęła Mirka i z trudem wstała z łóżka.
Zostawiły
tylko kurtki, szaliki i czapki na wieszaku w swoim pokoju i wyszły na obiad
uprzednio zamykając drzwi na klucz. Na piętrze zajmowanym przez Polaków było
zupełnie cicho natomiast z dołu z restauracji Mona usłyszała pojedynczy wrzask
bodajże Jaśka ale nie była pewna. Jednogłośnie stwierdziły, że wszyscy już są w
restauracji, więc szybko zeszły do lobby, w którym znajdowało się mnóstwo osób.
Mona w pewnej chwili ścisnęła dłoń Mirki tak mocno, że ta aż zawyła z bólu. Jak
się okazało do hotelu przyjechała kadra niemiecka a Mona zobaczyła nikogo
innego jak Marinusa Krausa. Mirka spojrzała na aktualny obiekt westchnień
przyjaciółki i wywróciła oczami. Marinus był niewysokim szatynem a kiedy się
uśmiechał wyglądał trochę jak Joker z Batmana. A Mirka wiele razy obejrzała
Batmana więc trafnie porównała skoczka to tej jakże barwnej postaci.
- Wytłumacz
mi co ty w nim widzisz. – blondynka przekręciła głowę aby spojrzeć na chłopaka
pod innym kontem – Nie. On mi się nie podoba.
- Nie musi.
– czerwonowłosa pokazała język przyjaciółce i zaczęła ciągnąć ją przez tłum
nowo przybyłych gości. Niestety Anka los chciał jej spłatać psikusa.
Kiedy tak
czerwonowłosa przepychała się między skoczkami Mirka obijała się o każdego
ciągle powtarzając jak mantrę przepraszam po niemiecku. Wolska nie była aż tak
duża jak Anka więc po chwili wpadła centralnie na chłopaka prawie dwa razy
wyższego od niej. Niby jej buty powinny zmniejszać tę różnicę wzrostu, ale ona
była zbyt duża, żeby nawet tak wysoka podeszwa zredukowała ją chociaż do
połowy. Speszona blondynka podniosła głowę i ujrzała nad sobą niebieskie
tęczówki uważnie się w nią wpatrujące i uśmiech, który onieśmieliłby każdą
dziewczynę.
-
Przepraszam bardzo. – powiedziała wystraszona po niemiecku, bo musicie
wiedzieć, że niemiecki panny Wolskiej był na bardzo wysokim poziomie.
- Nic się
nie stało. – niebieskie tęczówki chłopaka nadal nie dawały jej spokoju uporczywie
się w nią wpatrując
- Muszę iść.
– Wolska otrząsnęła się z transu i wyminęła blondyna – Jeszcze raz przepraszam.
– powiedziała jeszcze odwracając się przez ramie
Chciała jak
najszybciej wyjść z tego cholernego lobby. Czuła, że rumieńce na jej bladej
twarzy robią się coraz większe i w cale nie było jej do śmiechu, bo ciągle
widziała niebieski kolor oczu chłopaka, na którego wpadała. Gdy tylko weszła do
restauracji odnalazła wzrokiem Ankę i podeszła do niej z zamiarem urwania
jej łba nawrzeszczenia na nią.
Czerwonowłosa
usiadła sobie przy stoliku z Maćkiem i Piotrkiem i specjalnie zajęła jedno
krzesło dla przyjaciółki wiedząc, że zostawiła biedną Mirkę na pastwę pewnego
wysokiego Niemca, który odkąd pojawiły się w recepcji nie spuszczał oka z
drobnej, małej blondynki. Mirka, której policzki miały kolor dojrzałego
buraczka usiadła obok przyjaciółki a następnie wymierzyła jej solidnego
kopniaka w kostkę.
- AŁA! –
zawyła z bólu Anka – Za co to?
- Za to, że
zostawiłaś mnie samą jedną wśród niemieckich skoczków. – warknęła blondynka
próbując pozbyć się czerwonego koloru z policzków
- Mireczka,
jaka ty czerwona jesteś. – zaśmiał się swoim charakterystycznym śmiechem
Pietrek – No jak buraczek.
- No to
opowiadaj na kogo tam wpadłaś. – Maciek oparł brodę na złączonych dłoniach i
spojrzał na przyjaciółkę, która nie reagowała rumieńcami na byle chłopaka –
Wank, Freund a może Freitag?
- Ja nawet
nie ogarnęłam na kogo wpadłam, bo patrzyłam tylko i wyłącznie w te cholerne
niebieskie oczy. – warknęła Mirka wachlując się ręką. Czuła, że rumieńce powoli
zaczynają znikać. – A najśmieszniejsze było to, że był jakieś dwa razy większy
niż ja. Sięgałam mu maksymalnie do ramion. No może troszeczkę wyżej.
- Hm… - Mruczek
jednym, szybkim ruchem dłoni poprawił sobie włosy –No więc albo Freund albo
Kraus.
-Kraus? –
Pietrek parsknął śmiechem – Przecież to maleństwo a Mireczka mówi, że on był
baaardzo wysoki.
- Dokładnie
Piotrusiu. – zaśmiała się blondynka, która już ochłonęła po zdarzeniu z
recepcji
- WELLINGER!
– wrzasnęła Mona
- I to by
się zgadzało. – Maciek uśmiechnął się głupio – Wysoki, niebieskie oczy i pewnie
blondyn. – Mirka potwierdziła przypuszczenia Mruczka – To na bank był
Wellinger.
- Musiałaś
się nieźle zapatrzeć w te jego patrzałki, żeby nie ogarnąć, że to on. – Piotrek
poruszył brwiami – No co Mireczko? Chyba
nam nie powiesz, że te jego oczka nie zrobiły na tobie wrażenia.
- Co dzisiaj
na obiad? – blondynka czując, że znowu zaczyna się rumienić zmieniła temat –
Mam tylko nadzieję, że nie ryba.
- Daj jej
spokój Pietrek, bo widzisz jak się dziewczyna rumieni. – parsknął śmiechem Maciej
– Podobno ma być włoska kuchnia.
- Stawiam na
spaghetti. – stwierdziła Mona bawiąc się swoim telefonem
- Lazania! –
pisnęła blondynka równo z Maćkiem kiedy kelner przyniósł talerz do stolika
obok, przy którym siedział Kamil, Klimek, Dejvi i Janek.
Minęło dobre
dziesięć minut zanim ich stolik doczekał się wreszcie obiadu. Do tego można
było wybrać sobie coś do picia, więc Mirka z Moną poszły po herbatę dla Maćka i
Piotrka, którzy siedzieli przy stoliku i zajadali się obiadem. Po całym dniu
pełnym wrażeń blondynka nawet zapomniała, że jest głodna ale kiedy tylko jej
żołądek dostał trochę jedzenia zaczął się domagać więcej. Zjadał niesamowicie
szybko jak na nią. Słuchała jak Maciek, Piotrek i Mona toczą zaciętą
konwersację na temat żużla, co akurat nie specjalnie ją interesowało, więc
siedziała cicho pijąc powoli herbatę z miodem i cytryną.
- Kamil. –
nagle usłyszała za sobą męski głosy mówiący całkiem niezłym angielskim – W tym
roku ja wygrywam.
- Chciałbyś.
– zaśmiał się kuzyn blondynki. Mirka odwróciła się i spojrzała na swojego
kuzyna, który w tej chwili rozmawiał z Severinem Freundem a rozmowie
przysłuchiwał się nie kto inny jak nowy kolega Mirki Gregor Schlierenzauer –
Może przy dobrym układzie załapiesz się na podium.
Reszty
rozmowy nie usłyszała, bo do restauracji weszła kadra austriacka z Kraftem na
czele a zaraz za nimi kadra niemiecka z Wellingerem i Wankiem z przodu.
Odmachała jedynie Kofiemu, który mało nie posiadał się ze szczęścia kiedy
dowiedział się, że będzie mieszkał w jednym hotelu ze swoją przyjaciółką.
Momentalnie się odwróciła zajmując się
herbatą, swoim telefonem i towarzystwem przy stoliku gdyż po drodze napotkała
wzrok Wanka.
- O proszę.
– zaśmiał się Pietrek – Przyszedł i twój amant.
- Ciesz się,
że nie rozumieją po polsku. – westchnęła Wolska i mimowolnie odwróciła głowę w
stronę stolika Kamila. Jej kuzyn nadal rozmawiał z Gregorem i Severinem lecz
ten pierwszy niekoniecznie słuchał dwóch pozostałych. Wzrok ciągle skierowany
miał na drobną blondynkę. Kiedy ich spojrzenia się spotkały Schlierenzauer
uśmiechnął się tak jak to ma w zwyczaju kiedy chce oczarować kobietę. Udało mu
się i tym razem. Mirka speszona odwróciła wzrok.
- Wank
rozumie trochę. – parsknął śmiechem Kot a następnie kiwnął głową na przywitanie
właśnie Wankowi, który zmierzał do ich stolika.
- Cześć. –
przywitał się po angielsku uśmiechając się szeroko – A dziewczyn to chyba nie
znam…
Mona
uśmiechnęła się a następnie się przedstawiła. Później to samo zrobiła Mirka.
Widziała jak Wank jej się przyglądał i chyba wiedziała dlaczego jej się tak
przyglądał.
- Miło mi
was poznać dziewczyny. – uśmiechnął się Andreas i zaczął zbierać się do powrotu
do swojego stolika – Mam nadzieje, że jeszcze się jakoś spotkamy.
Brunet
szybkim krokiem skierował się do stolika, przy którym siedzieli Richard,
Andreas i Marinus. Zajął miejsce obok swojego imiennika dalej szeroko się
uśmiechając. Oparł się o oparcie i parząc na Wellingera powiedział jedno
zdanie.
- Mirka, ale
Schlierenzauer się nią interesuje.