niedziela, 1 marca 2015

Chapter 11

No kochani. Po wielu próbach i błędach wreszcie mam jedenastkę. 
Niezbyt mi się podoba. Jak dla mnie jest chyba za bardzo ckliwa ale sami oceńcie. 
Zapraszam do czytania 
Vida
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
To naprawdę motywuje ;) 

Następnego dnia o godzinie dziewiątej wszyscy już najedzeni i z walizkami siedzieli w lobby hotelowym i czekali na Kruczka. Piotrek spał na kanapie oparty o Mruczka, któremu niezbyt się to podobało. Mirka siedziała bokiem na kolanach Klimka i bawiła się jego czapką. Anka grała z Jankiem z łapki a Kamil przyglądał się im  z politowaniem. Jak dzieci.
Potem do czekających Polaków dołączyli Niemcy. Wank usadowił się po jednej stronie Klimka a Wellinger po drugiej. Murańka tylko się zaśmiał i płynnym niemieckim stwierdził, że wystarczy poprosić o zwrot Mireczki. No i takim sposobem znalazła się na kolanach Welliego z głową opartą o jego klatkę piersiową. Po wczorajszym wieczorze nie wiedziała jak przeżyję czas do kolejnych zawodów. Andreas rozumiał ją jak nikt inny. Nawet Mona nie mogła jej czasami rozgryźć a Wellinger dawał sobie świetnie radę za każdym razem.
- Przyjadę do Ciebie. – szepnął Andi a Mirka uśmiechnęła się pod nosem – Obiecuje.
- Nie składaj obietnic, których nie jesteś w stanie dotrzymać, Andi. – powiedziała delikatnie blondynka – Nie oczekuję, że teraz będziesz mnie odwiedzał w Zakopanym. Przecież są telefony, smsy, skype.
- Nie przytulę cię przez skypa.– warknął Andreas szukając oparcia w Wanku ale ten już dawno ulotnił się i teraz stał za Moną, którą trzymał w pasie i szeptał jej coś do ucha – To nie fair.
- Musze chodzić do szkoły Andi. – blondynka spojrzała na smutnego Niemca – Oh, uspokój się. Postaram się przyjechać do Engelbergu. Ale nic nie obiecuję. – dotknęła jego policzka
- Dobrze.- chłopak wtulił się w jej włosy – Będę dzwonić codziennie.
- Będziesz płacił miliony głupku. – Mirka uśmiechnęła się i poczochrała Niemca po włosach
- Akurat na zarobki to ja nie  narzekam. – mruknął nadal nie zmieniając pozycji
- Głupi jesteś. – zaśmiała się Mirka i siłą odsunęła od siebie Niemca. To co zobaczyło, sprawiło, że jej serce aż zadrżało. Andreas miał łzy w oczach. Wstała z jego kolan i usiadła na nich znowu tyle, że okrakiem. Uśmiechnęła się delikatnie i mocno go przytuliła. Nie wiedziała, że przez kilka dni można tak zżyć się z kimś. Andi też ją objął. Poczuła jego silne dłonie na swoich plecach i stwierdziła, że strasznie jej się podoba. Czuła się przy nim taka bezpieczna – Przestań, bo zaraz i ja zacznę płakać. A chyba nie chcesz żebym wyglądała jak panda.
- Napiszesz do mnie jak wylądujesz, rozumiesz? – ton jego głosu sprawiał, że nie Wolska nie mogła odmówić tylko pokiwała głową i znowu się do niego przytuliła.
Wtedy zjawili się trenerzy ze sztabami szkoleniowymi. Byli tylko Niemcy i Polacy, bo Austriacy stwierdzili, że wylecą późniejszym samolotem. Dziewczyny pożegnały się ze wszystkimi po kolei. Najpierw był Marinus, potem Richi, Severin, a na końcu Wank i Wellinger.
Czerwonowłosa w końcu podeszła do Wanka. Uśmiechnęła się smutno a Andreas tylko chwycił ją w pasie i przyciągnął do siebie. Po co słowa, skoro można inaczej wyrazić to co się czuje. I tak właśnie zrobił Wank. Uśmiechnął się do Anki i delikatnie ją pocałował. Dziewczyna stała jak sparaliżowana ale chwilę później skoczyła na skoczka i przytuliła się do niego jakby mieli się już więcej nie zobaczyć.
- Wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuje. – mruknął jej do ucha Wank a Ankę zadrżała – Mirka mówiła coś o Engelbergu. Przyjedziesz?
- Postaram się. – Mona próbowała się nie rozpłakać. Poznała faceta idealnego. Przystojnego, miłego, kochającego, z poczuciem humoru i dystansem do siebie. I teraz miła tak po prostu wyjechać. To przecież nie fair! – Wanki… - chciała coś powiedzieć ale zamiast tego tylko musnęła usta bruneta – Zadzwonisz, dzisiaj?
- Obiecuję. – zaśmiał się Wank i wyswobodził Ankę. Ta uśmiechnęła się smutno i razem z walizką pobiegła na dwór gdzie stali już wszyscy członkowie kadry Polskiej.
Czerwonowłosa stanęła obok swojej przyjaciółki i pozwoliła uśmiechowi zejść z twarzy. Spojrzały się na siebie i przybiły sobie żółwika na znak, że w tej chwili czują się podobnie a może nawet tak samo.
Pożegnania zawsze są najgorsze. Potem już jakoś funkcjonujesz a dzięki Jankowi, Maćkowi i Piotrkowi dziewczynom szybko wrócił dobry humor. Chłopcy namówili Kruczka na partię pokera. Biedny Łukasz przegrał dwie paczki swoich ulubionych żelek ale i tak się nie poddawał. Po wielu próbach odzyskał paczkę żelków i wzbogacił się o paczkę chipsów,  które potem magicznym sposobem znalazły się u Mirki i Anki. Kiedy trener szukał swojej zdobyczy dziewczyny jak gdyby nigdy nic schowały paczkę pod bluzę Anki i udawały, że o niczym nie wiedzą a cały ochrzan spadł na Bogu winnego Klimka, który stwierdził, że poskarży się Luizie.
Lot powrotny minął niezwykle szybko i już około 16 Mirka stała ze swoją tonową walizką przed drzwiami domu i machała do odjeżdżającego Kamila. Gdy auto kuzyna zniknęło już z jej pola widzenia wkroczyła do domu i od razu wpadła na delegację w przedpokoju. Mama, tata i brat blondynki stali w przejściu i mieli grobowe miny. Mirka szybko się rozebrała z kurtki i butów i chciała przejść do pokoju.
- Powiedz mi młoda damo po co ty jeździsz na te zawody? – jej ojciec miał minę taką samą jak Kamil kiedy dowiedział się, że siedziała w pokoju razem z Wellim.
- Żeby robić zdjęcia? – odpowiedziała pytaniem na pytanie – O co Wam chodzi?
- O tego całego Wellingera. – powiedziała pani Wolska wyraźnie ucieszona – Następnym razem jak znajdziesz chłopaka to powiedz nam to osobiście a nie żebyśmy się z telewizji dowiadywali.
- CHŁOPAKA? – blondynka wybałuszyła oczy i patrzyła zdziwiona na całą rodzinę – Ja mam chłopaka? Kto tak stwierdził?
- Tata gdzieś w bezkresnym internecie znalazł Twoje zdjęcia z Wellingerem jak zza domów wracaliście. – zaśmiał się Alek a tata Mirki poczerwieniał ze złości
Mirka wybuchnęła szczerym i niepochamowanym śmiechem. Wiedziała, że teraz Wellinger będzie miał przerąbane u jej ojca. To było pewne jak dwa i dwa to rybka, jak mawiał Piotrek.
- Uwierzcie mi, że pomiędzy mną a Andreasem jest tylko i wyłącznie przyjaźń. – zaśmiała się Mirka i chwyciła walizkę – Jak tylko będziemy ze sobą chodzić to piersi się o tym dowiecie.
I znów zaczęła się śmiać a razem z nią Alek i jej mama. Ojcu nie było do śmiechu. Prychnął coś pod nosem i ruszył do salonu gdzie usiadł na kanapie i włączył telewizor. Pani Wolska zaśmiała się patrząc na męża i kiwnęła głową na córkę. Mirka tylko się uśmiechnęła i ruszyła do swojego pokoju.  Weszła po schodach na górę i otworzyła drzwi z dużym znakiem stop. Weszła do siebie.
Pokój był taki sam jak go zostawiła. Łóżko idealnie zaścielone, na biurku panował idealny porządek a na toaletce stały pudełka z biżuterią i kilka kosmetyków. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła się rozpakowywać. Wszystkie ciuchy z walizki wylądowały w koszu na pranie, buty w przeznaczonej na nie szafie a kosmetyczka na toaletce. Kiedy już walizka wróciła na swoje miejsce pod łóżkiem blondynka zajęła się rozpakowywanie swojego plecaka.
Aparat, lustrzanka, zeszyty, słuchawki, książki i laptop już wróciły na swoje prawidłowe miejsca a gdy chwyciła jeden ze swoich zeszytów wypadło z niego mnóstwo zdjęć polaroidowych. Klęknęła i zaczęła je zbierać uważnie przyglądając się każdemu po kolei.
Na jednym Mona biła Wanka poduszką, na drugim Andreasowie siedzieli na łóżku Mony i zawzięcie o czymś dyskutowali, na kolejnym znajdowała się ona z Klemensem i było ich jeszcze wiele, wiele więcej. Naliczyła prawie trzydzieści. Było na nich dużo Wanka, Wellingera i Krausa. Na jedno załapał się nawet Richi z Kofim i nawet Fettner. Na ostatnim, które leżało na podłodze widniała ona z Andreasem. Welli obejmował ją ramieniem i oboje robili głupią minę.  Oboje byli tacy beztroscy i szczęśliwi, że aż Mirkę zabolało serce. Teraz będzie musiała wytrzymać prawie miesiąc do następnego spotkania z Wellim, Wankim, Richim, Kofim i Marinuskiem. Ci ludzie tak jak Polscy skoczkowie działali lepiej niż woreczek marihuany na poprawienie humoru. Zawsze uśmiechnięci, czasem trochę nieogarnięci ale z dystansem do siebie.
Zaśmiała się i z szuflady wyjęła specjalną plastelinę, którą kupiła kilka dni przed wyjazdem w Ikei. Chwyciła zdjęcia i wybrała z nich kilka najlepszych. Każdy się pojawiał. Wank, Welli, Marinuek, Richi, Kofi, Kamil, Piotrek z Maćkiem, Klimek, ona z Moną, a nawet trener kruczek śmiejący się z trenerem Schusterem. Wszystkie wybrane przez nią zdjęcia zostały przyklejone na ścianę a kiedy blondynka odsunęła się, żeby zobaczyć efekty mało się nie popłakała. Ściana wyglądała jak wspomnienie całego tygodnia spędzonego w Finlandii.
- Niesamowite. – do pokoju weszła pani Marta z tacą z obiadem i ciepłą herbatą – Pięknie to wymyśliłaś.
- Dzięki mamo. – uśmiechnęła się Mirka nadal patrząc na ścianę po prawej stronie łóżka. – To był niezwykły tydzień. W życiu się tak nie wybawiłam i nie poznałam tylu pozytywnych osób.
- Bardzo się cieszę. – zaśmiała się kobieta i usiadła na skraju łóżka – Opowiadaj. Jak było?
Mirka wskoczyła na łóżko i zaczęła opowiadać mamie jak Mona z Wankiem urządzili bitwę na poduszki albo jak Fettner przez pierwszy dzień maltretował Ankę wzrokiem. Opisała wszystkich, których poznała a kiedy doszła do Wellingera stwierdziła, że nie należy mówić mamie wszystkich myśli związanych z jego osobą.
- Bardzo się cieszę, że ci się podobało, ale wiesz, że jutro idziesz do szkoły. – no i piękne marzenia Mirki pękły jak bańki mydlane – Zjedz a potem się spakuj. Jutro na ósmą.
- Ale mamo…- jęknęła blondynka kładąc się na plecach – Jestem strasznie zmęczona i nie mam nadrobionego materiału. 
- Nie kombinuj. – zaśmiała się pani Wolska i zostawiła dziewczynę samą
Mirka tylko westchnęła i szybko pochłonęła placki ziemniaczane, które przyniosła jej mama. Popiła je już zimnawą czerwoną herbatą i już chciała wstawać do szafy, żeby wybrać ciuchy do szkoły rozdzwonił się jej telefon. Wyciągnęła go z kieszeni i odebrała.
- Andi! – pisnęła do słuchawki a Wellinger tylko się uśmiechnął pod nosem. Siedział a właściwie leżał na łóżku i tylko czekał aż usłyszy głos blondynki – Żyjesz po podróży?
- Ja tak ale z Wankiem nie jest najlepiej. – parsknął śmiechem przypominając sobie sytuację z samolotu – Powiem Ci tylko tyle. Laptop Wernera nie lubił Wanka i bardzo chciał mu zrobić krzywdę. Udało mu się ale przypłacił to życiem.
- Ała. – jęknęła blondynka rozkładając się na łóżku – Może ja nie będę mówiła Monie, bo jeszcze na zawał zemrze. A jak ona zemrze….
- To zemrze i Wank. – dokończył Andreas śmiejąc się razem z blondynką – A jak Wank zemrze to…
- To kto cię będzie ogarniał. – tym razem to Wolska parsknęła nieopanowanym śmiechem – Sory, ale ja nie mam kwalifikacji.
- Zawsze można je zdobyć. – mruknął Andreas zawadiacko a Mirce serce zaczęło szybciej bić.- A ty?
- Leże na łóżku i myślę w co mam się jutro ubrać do szkoły. – jęknęła niezadowolona – Masakra! Jakbym nie mogła iść sobie na spokojnie w środę. Ale nie! Musisz iść we wtorek. Tak kobieta mnie wykończy.
- Ucz się, ucz gamoniu. – tylko czekał aż panna Wolska poślę mu kilka niezbyt przyjaznych epitetów i po chwili tak tez się stało. Mirka aż zrobiła się czerwona. – No już, już. Przecież żartowałem.  
- Wiem. – odpowiedziała blondynka podchodząc do szafy i przeglądając swoje rzeczy – Przecież to ty z Wankiem uchodzicie za tych debili.
- Wmawiaj sobie. – parsknął śmiechem Welli – I co?
- Co, co? – Mirka została zupełnie zbita z tropu
- Wymyśliłaś już coś odnośnie stroju? – już był gotowy na opis dziewczyny i wyobrażenie jej sobie. W końcu na razie tylko to mu zostało.
- Zwykłe jeansy, mój ulubiony granatowy, gorsetowaty top, granatowy sweter i czarne emu. – skończyła mówić a Andreas mało z łóżka nie spadł. Mirka już raz mu pokazywała jak wygląda w tym swoim ulubionym topie. Nawet stwierdził, że to dobrze, że to jej ulubiony. – Halo. Ziemia do Andreasa. Jesteś tam jeszcze?
- Ty mnie po prostu nienawidzisz i tyle. – jęknął blondyn chowając twarz w poduszkę – Jak możesz mi to robić?
- Oj Andi. – zaśmiała się blondynka – Uspokój się. Dobra, będę kończyła, bo jutro na ósmą do szkoły, jest piąta, ja jestem zmęczona i nic nie mam naszykowane. Dobranoc Welli.
- Dobranoc Maleńka. – zaśmiał się blondyn a Mirka mało się nie rozpłynęła. Maleńka z ust Wellingera brzmiała jak nie wiadomo jaki komplement. A szczególnie dla niej.
A Andreas jeszcze przez długi czas nie ruszył się z łóżka tylko przeglądał zdjęcia na swoim telefonie. Większość z nich była oczywiście z Mirką. Ta blondynka namieszała mu w głowie i nie spodziewał się, że zakocha się w niej po uszy.
Jego rozmyślania przerwał sms. Jego treść przeraziła Wellingera.
„Nie myśl, że ja zapomniałem o naszym zakładzie. WELLI.”
Myślał, że zapomniał. Każdy mógłby zapomnieć ale nie Gregor Schlierenzauer. On zawsze musi spieprzyć wszystko. Chociaż wiedział, że to i tak po części jest jego wina. 

5 komentarzy:

  1. Ty to mistrzem jesteś awww ♡♡♡♡
    /Edzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mów tylko ze założyli się o Mirkę. Tak nie moze być, Andii to taki słodziak, nad słodziakami. Nie koń jeszcze tego opowiadanie. CO ja bez niego zrobię ? No co ? Teraz trzeba 2 tygodnie czekać od następnego. Wytrzymam, muszę

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale byłam w szpitalu i wcześniej nie bardzo miałam jak :(
    Rozdział bardzo, ale to bardzo uroczy. Po prostu wspaniały ♥
    Ale niepokoi mnie końcówka :( Mam nadzieję, że ten zakład nic nie namiesza, ale coś czuję, że jednak tak się stanie :(
    Tak, czy inaczej liczę na happy end ;) (chociaż najlepiej by było, gdybyś nie kończyła tego bloga, bo przywiązałam się do niego, jest jednym z moich ulubionych ♥)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ♥
    Buziaczki, Nikki ;*

    PS. Anka i Wanki, awh ♥♥♥ *.*
    PS2. Nie mieszaj im za bardzo :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Sielanka i tak bardzo romantycznie <3
    az do samej koncowki. Ciekawe, co namiesza Schlierenzauer, bo czuje, ze nie wyniknie z tego nic dobrego.
    Zdjecia na scianie, ajj jak uroczo ♥♡
    Fettner maltretujacy wzrokiem awww ;*
    No i wiadomo, takie slodziaki z Anki i Wanka *.*
    Pozdrawiam i weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co Ty kombinujesz ze Szlirim i Wellim?! NIe niszcz! -,-
    Mirka i Andi <33 Omommomomom *o* <33

    OdpowiedzUsuń