NO I MAMY DZIESIĄTKĘ.
W planach mam jeszcze pięć rozdziałów, ale nie wiem jak mi to wszystko wyjdzie. Jeszcze trochę się ze mną pomęczycie.
Powiem nieskromnie, że strasznie podoba mi się ten rozdział.
A teraz zapraszam do czytania
Druga seria zaczęła się niezwykle
pechowo, bo Nejc Dezman, który ją rozpoczynał upadł. Mimo, że blondynka nie
przepadała za Słoweńcami przejęła się tym. Znaczy przejęła się wiatrem, bo jej
chłopcy mają skakać w takich warunkach.
Po Dezmanie skakał Wank. Anka
złapała Mirkę za rękę i ścisnęła ją tak mocno, że blondynka aż pisnęła z bólu.
Zaczęła mruczeć coś pod nosem ale Anka jak zaczarowana wpatrywała się na postać
siedzącą na belce. Zapaliło się czerwone światło więc Andreas musiał zejść z belki.
Minęło chyba z pięć minut zanim pozwolono mu skoczyć. W niesprzyjających
warunkach skoczył sto dwadzieścia siedem metrów. Po kontroli i przebraniu się przyszedł do
dziewczyn.
Stały pod ogromnym parasolem,
który znajdował się między domkami. Pod nim stał telewizor, który transmitował
zawody. Mona zawzięcie dyskutowała z Mirką a gdy zobaczyła Wanka uśmiechnęła
się szeroko i przywołała go gestem ręki.
Andreas szybko podszedł do
dziewczyn a Mona wskoczyła na niego jak szalona. Dobrze, że w porę ją złapał,
bo oboje wylądowaliby w śniegu.
- Jestem dumna Wank. – szepnęła
mu do ucha a sekundę później spojrzała chłopakowi w oczy – Jak cholera.
- To co ja będę z tego miał, hm?
– Anka zaczęła się rumienić a Andreas uśmiechnął się triumfalnie. – Było się
nie zakładać, Mona.
- A myślałam, że zapomniałeś. –
czerwonowłosa wywróciła oczami i musnęła ustami policzek Wanka – Zadowolony?
- Nie za bardzo. – jęknął brunet
– Ale następnym razem będzie lepiej.
- Nie będzie następnego razu
Andreas! – pisnęła Anka i zeskoczyła z rąk Wanka
- Nigdy nie mów nigdy. – zaśmiała
się cicho Mirka ale Mona nie puściła tej uwagi mimo uszu. Podeszła do
przyjaciółki, zdjęła jej czapkę z głowy i walnęła ją po głowie. – Ała! Za co to?
- Za to, że cię kocham. – Anka
uśmiechnęła się uroczo i oddała blondynce czapkę
Mirka założyła czapkę na głowę i
warcząc pod nosem wróciła do oglądania skoków.
Druga seria przebiegła bez
żadnych problemów. W końcu pierwsze miejsce zajął Kamil, drugie Prevc a na
najniższym stopniu podium stanął nie kto inny jak sam Andreas Wellinger,
którego ostatnimi czasy największą motywacją była drobna istotka o imieniu
Mirka.
Zaraz po dekoracji chłopak migiem
znalazł się w domku kadry niemieckiej, gdzie przebrał się, spakował i wyszedł.
Zostawił rzeczy w busie a następni ruszył na poszukiwanie jego kochanej
motywacji. Przeszedł teren skoczni wzdłuż i wszerz. Zaglądał wszędzie ale Mirki
jak nie było tak nie ma. Potem zaczął zaglądać do domków innych reprezentacji,
które dopiero się zbierały. Nie było jej u Austriaków, Japończyków, Norwegów,
Słoweńców, Czechów a nawet zajrzał do Rosjan, ale tam też jej nie było.
Ostatnim domkiem gdzie mogła być Mirka był ten, który należał do Polaków.
Jeszcze nigdy w życie się tak nie denerwował.
Szybko podszedł do drzwi i gdy
już miał pukać gdy drzwi się otworzyły a w nich pojawiła się jego malutka
Mirka. Dziewczyna nie zauważyła Niemca i wpadła centralnie na jego tors. Znowu.
- Mieliśmy na siebie nie wpadać,
pamiętasz? – zaśmiał się Welli poprawiając jej czapkę, która przez zderzenie
zsunęła się dziewczynie na oczy
- Pamiętam i znowu Cię
przepraszam. – zaśmiała się blondynka i zamknęła za sobą drzwi, bo towarzystwo
w środku już zaczynało wymyślać jakieś idiotyczne wierszyki na temat jej i
Andiego. – A no i gratulacje! W końcu jest podium!
- Masz może chwilę? – zadał to
pytanie tak szybko, że Mirka ledwie zrozumiała o co chodzi
- Tak. – zaśmiała się Wolska
patrząc na zdenerwowanego Wellingera. – Co Cię tak denerwuje, hm?
„Mirka i Andi tulą się na krze.
C-A-Ł-U-J-Ą S-I-Ę” Idiotyczne piosenki dobiegały z wnętrza domku. Najbardziej
słychać było Piotrka i Klimka, co bardzo ją zdziwiło. Zarumieniła się i
spuściła głowę tak, że jej włosy zasłaniały policzki. Chwyciła Andreasa za rękę
i odciągnęła jak najdalej od domku, w którym urzędowali Polacy. W pewnym
momencie to nie Mirka ciągnęła Andreasa tylko on ją. Udali się za domki
skoczków, gdzie zaczynał się las.
- Wiedziałam. – westchnęła
teatralnie blondynka – Teraz zaczniesz się do mnie dobierać, prawda?
- A chcesz? – Wellinger zaczął
zbliżać się do niej. Kroczek po kroczku aż w końcu dzieliły ich centymetry – Bo
ja zawsze jestem do usług.
- Może nawet bym się zgodziła–
serce dziewczyny zaczęło bić jak szalone a w brzuchu miała wściekłe pszczoły
motyle. Przygryzła wargę i spojrzała na chłopaka, który swoją drogą wyglądał
dzisiaj poważnie jak nigdy – A więc?
- Dziękuję. – dotknął delikatnie
jej policzka
- Nie rozumiem. – blondynka
naprawdę wyglądała na zdezorientowaną
- To dzięki Tobie wskoczyłem
dzisiaj na to podium. – uśmiechnął się, kolejny raz poprawiając jej czapkę –
Nie wiem dlaczego, ale jesteś moją najlepszą motywacją. Wiem, że to tylko
trzecie miejsce a nie pierwsze ale… - i tu się zawahał. Ale w końcu zebrał się
w sobie i wypowiedział to co chciał – Chciałbym żebyś wiedziała, że to podium
jest dla Ciebie. – teraz zdenerwował się
jak nigdy dotąd – Ja wiem, że to tylko trzecie miejsce, że powinienem wygrać i
wtedy Ci zadedykować wygraną ale…
- Oh, zamknij się. – zaśmiała się
Mirka i wskoczyła na skoczka. Andreas splótł dłonie tak, że Mirka siedziała na
jego rękach a nogami objęła biodra Niemca. W ogóle nie czuł jej ciężaru. Była
lekka jak piórko. – Dziękuję. Za to podium. I uwierz mi, że nie musisz stawać
na najwyższym stopniu podium. Możesz nawet nie przejść kwalifikacji. Dla mnie
liczy się to, że wylądowałeś cały i zdrowy. – uśmiechnęła się i delikatnie
pocałowała chłopaka w czoło
- A to dobieranie się to jeszcze
aktualne? – mruknął jej do ucha Welli tym samym łapiąc ja za pośladki.
Dziewczyna drgnęła i spojrzała na blondyna a potem zaśmiała się uroczo
- Naprawdę Andreas. – zauważył
delikatny uśmiech na jej twarzy – Przecież dobrze wiesz.
- Wiem. – szepnął jej do ucha – I
wiem, że nie zasługuje na Ciebie. Jesteś dla mnie za dobra.
Nie posunie się już dalej. Za
bardzo mu na niej zależy.
Awwwww, no nareszcie Welli ^^
OdpowiedzUsuńMiałam na Ciebie krzyczeć, że taki krótki, ale za to jakj pięknyyy <3
wybaczam!
/Edzia
W końcu Welii się odważył. To było takie słodkie. Po prostu boskie. Kocham to opowiadanie i Andiego. Kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńWelli mówiący o Mirce, jako o swojej motywacji >>>>>>
OdpowiedzUsuńNie dziwię Ci się, że jesteś zadowolona z rozdziału, bo wyszedł genialnie (:
Polscy skoczkowie rozbrajają mnie swoim piosenkami, a relacja między Moną a Wankiem coraz bardziej interesuje :D
Pozdrawiam, @Beeee_Yourself
Boże dziewczyno! Jesteś genialna! No aż się poryczałam! Znowu. Weny, weny, weny :)
OdpowiedzUsuńWelli taki słodki, awh *o*
OdpowiedzUsuńI Anka, która martwi się o Wanka *o*
Ogólnie meeega uroczy rozdział :D
I poproszę o więcej niż pięć rozdziałów, bo uwielbiam tą historię <3
Czekam na nowy <3
Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
Nikki ;*
Jaki piekny rozdzial! Andiś taki uroczy ooo <3
OdpowiedzUsuńI jeszcze Anka martwi sie o Wanka :*
Ze Ty juz chcesz konczyc? Nie, nie, nie, nie! Bunt, powstanie, strajk ludowy. Nie rob mi tego, bo kocham Twoje opowiadanie ♥
Czekam na nastepne, mam nadzieje, ze szybko. Pozdrawiam i zycze weny
Bjørghild Romøren