Rozdział pisany w Walentynki dlatego wyszedł trochę ckliwy, co mi się nieco nie podoba ale cóż. Nie jest najgorszy. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Nie przedłużając zapraszam do czytania
Przepraszam za wszelakie błędy jakie mogą się pojawić ponieważ pisałam go na szybko.
Kolejny dzień minął stosunkowo szybko. Chłopcy znów mieli treningi
, więc dni Mirki i Anki były mniej więcej takie sam jak poprzedni. Po
kwalifikacjach, nadszedł upragniony konkurs.
Jak zwykle budzik, który nastawiła Mona zadzwonił niemiłosiernie
wcześnie i cholernie głośno. Jednak tego dnia ani Mona ani Mirka nie miały
problemu ze wstaniem. Obie natychmiast wyskoczyły z łóżka i popędziły do
walizek. Gdyby nie to, że Mona wybierała przez prawie piętnaście minut ubrania
to trafiłaby do łazienki pierwsza. Ale Mirka raz dwa chwyciła czarne spodnie, biały top, jasny
sweter, bieliznę
i zniknęła za drzwiami łazienki. A Mona nadal szukała czegoś dla siebie. Czuła,
że ten dzień będzie dobry więc zdecydowała się na czarne, skórzane spodnie, czerwoną
koszulę w kratę a z dna walizki wyciągnęła ognisto czerwone lity. Uśmiechnęła się do siebie i
zabrała się za czesanie włosów.
Mirka z łazienki wyszła wyjątkowo szybko jak na nią. Już ubrana z
rozpuszczonymi blond włosami, które sięgały prawie do połowy pleców i
delikatnie umalowana. Blondynka nawet nie zdążyła zamknąć drzwi a Anka już
siedziała w łazience. Zaśmiała się tylko i zabrała się za poprawianie łóżka.
Ogarnęła już wszystko po jej stronie pokoju i zabrała się za szkicowanie
kolejnego projektu dla Mariny. Tym razem miała być to suknia ślubna prosta i
wyrafinowana. Ledwo zdążyła naszkicować zarys postaci, na której miała rysować
suknię a z łazienki wyskoczyła Mona. Nienagannie ubrana, z wyprostowanymi jak
zwykle czerwonymi włosami i naturalnym makijażem. Okulary na jej nosie zwróciły
szczególną uwagę blondynki. Mona zawsze nosiła soczewki i bardzo rzadko
pokazywała się gdzieś publicznie w okularach. Zawsze twierdziła, że źle w nich
wygląda. Jej przyjaciółka twierdziła jednak nieco inaczej. Mirka wybałuszyła
oczy patrząc na przyjaciółkę a ta okręciła się prezentując całość stroju.
- Masz zamiar rozpraszać tym Wanka? – Mirka nadal była pod dużym
wrażeniem – Jeśli tak to możesz być pewna, że Ci się uda. A zresztą to niezły
patent żeby rozproszyć resztę rywali i przy okazji Mruczka.
- A myślisz, że po co się tak stroiłam, hm? – zaśmiała się Anka
poprawiając pościel na swoim łóżku – Może i rozproszę Kamila, bo jakoś nie mam
zamiaru stawiać Ci grzańca.
- I tak postawisz, płomyczku. – Mirka wróciła do szkicowania a
Anka zrobiła dziwną minę patrząc się na blondynkę
- Płomyczku? – podniosła jedną brew w górę
- A tak jakoś mi się powiedziało. – zaśmiała się Mirka nie
odrywając wzroku od kartki z projektem – Tylko szkoda mi Wanka.
- Co? – Mona znów nie wiedziała o co chodzi Wolskiej
- Chłopak dzisiaj będzie musiał trzymać rączki przy sobie. –
powiedziała Mirka ale gdy uświadomiła sobie co powiedziała parsknęła śmiechem –
Zapomnij o tym co powiedziałam.
- Z wielką przyjemnością. – Anka kiwnęła głową i chwyciła stertę
papierów, które musiała oddać dzisiaj dr. Winiarskiemu – Idę oddać pracę
domową. Zapewne Winiarski jeszcze mi coś dokooptuje, więc dojdę od razu na
śniadanie.
- Okej. – Mirka spojrzała na Ankę, która w tej chwili wyglądała
jak pilna uczennica z okularami na nosie i stosem papierów– To leć, tylko po
drodze nie wchodź do Andreasów.
- Bo?
- Bo jak Wank cię zobaczy to biedak się zakocha.
- Spadaj dowcipnisiu. Zobaczymy co powie Andreas kiedy zobaczy, że
na konkurs ubrałaś jakiś sweter a nie jego bluzę.
- Pójdziesz już? – Mona tylko posłała przyjaciółce całusa w
powietrzu i wyszła z pokoju
Blondynka odetchnęła z ulgą, bo nie miała ochoty rozmawiać o
Andreasie. Przynajmniej na razie. Kiedy tylko pomyślała, że chłopak może nie
wylądować tak jak należy po którym skoku robiło jej się niedobrze. Tak samo
miała gdy pomyślała o Kamilu, Klimku, Maćku, Piotrku, Janku, Dawidzie no i o
kolegach z kadry niemieckiej oraz o kilku Austriakach. Odłożyła szkicownik i
gdy trochę ochłonęła wyszła z pokoju i podeszła do drzwi z numerkiem cztery.
Zapukała delikatnie i chwilę później otworzył jej prawie gotowy do wyjścia
Kamil. Widząc zdenerwowaną kuzynkę nie powiedział nic tylko mocno ją przytulił.
Blondynka wtuliła się w skoczka i po kilku chwilach zrobiło jej się jeszcze
gorzej. Była jeszcze gorzej zdenerwowana.
- Przepraszam, że wczoraj tak na Ciebie naskoczyłem. – zaczął
niepewnie Kamil, bo prawdę mówiąc wiedział, że stąpa po cienkim lodzie. Mirka
mogła uśmiechnąć się i tylko kiwnąć głową, a mogła zacząć na niego wrzeszczeć
jak opętana.
- Pewna osoba mnie oświeciła. – uśmiechnęła się dziewczyna mając
przed oczami wczorajszą rozmowę z Andim – Owszem, jestem na Ciebie trochę zła
ale też w pewnym sensie rozumiem Cię.
- Po prostu boję się, że będziesz cierpieć.
- Nie obronisz mnie przed tym Kamil. – powiedziała Mirka – Nikt
mnie przed tym nie ochroni. Ani ty, ani Mona, Mruczek czy nawet Klimek i
chłopaki. Cierpienie jest stałym elementem życia i należy nauczyć się z nim żyć
i go przezwyciężać.
- Andreas to dobry chłopak. – uśmiechnął się Stoch – Mam tylko nadzieję,
że wujkiem to ja za wcześnie nie będę.
- NO TERAZ TO JUŻ ZDROWO PRZECHOLOWAŁEŚ STOCH! – wydarła się Mirka
i zaczęła walić kuzyna, który po chwili wrócił do pokoju i schował się pod
kołdrę. – Cześć Jasiek – pomachała zdezorientowanemu chłopakowi i ruszyła na
kuzyna - JAK CIĘ DORWĘ TO NAWET RODZONA MATKA CIĘ NIE POZNA!
Niestety i pod kołdrą dopadła go kochana kuzyneczka. Stoch wił się
po łóżku jak ryba wyrzucona na brzeg a śmiech kuzynostwa obudził tę część
hotelu, która jeszcze smacznie spała czyli między innymi Andreasów, których
pokój znajdował się bezpośrednio nad pokojem Jaśka i Kamila. Wank momentalnie
wyskoczył z łóżka i przy okazji potknął się o dywanik leżący na wykładzinie,
chociaż nie wiadomo po co on tam w ogóle się znajdował. Wellinger leniwie
otworzył oczy i kiedy opanował histeryczny śmiech, który wywołał Wank pozujący
na podłodze, usłyszał dźwięczny śmiech drobnej blondynki i jej kuzyna.
Uśmiechnął się do siebie i powoli wstał z łóżka. A Wank jak leżał, tak leżał.
Blondyn zniknął w łazience gdy nagle do drzwi pokoju Andreasów ktoś zapukał.
Wanki westchnął, podniósł się z podłogi i otworzył drzwi. Kiedy zobaczył za
nimi Ankę niemal zapomniał jak się oddycha. Dziewczyna zrobiła na nim wielkie
wrażenie ni mówiąc już o tym, że w okularach wyglądała niezwykle seksownie. Nie
mówiąc już o tych nogach w skórzanych spodniach, które działały na niego jak
nic innego. Uśmiechnęła się uroczo i wparowała do pokoju nie czekając na
zaproszenie Wanka. Wygodnie rozłożyła się na łóżku Wanka i spojrzała na niego.
No i dopiero teraz zobaczyła, że chłopak jest w samych spodniach
od dresu. Dokładnie przyjrzała się jego plecom, kiedy Niemiec schylił się do
walizki po ciuchy. Pod skórą widziała delikatny zarys niektórych mięśni a jej
policzki przybrały kolor włosów. Kiedy chłopak się odwrócił i zobaczył, że Mona
mu się przygląda uśmiechnął się zawadiacko a Anka zaczerwieniła się jeszcze
bardziej. Przód był jeszcze lepszy. Umięśniony i jak Mona stwierdziła –
cholernie seksowny. Aż chciałoby się dotknąć.
- Odziej się Wank. – parsknął śmiechem Welli wychodząc z łazienki.
W dłoni trzymał koszulkę. Dopiero kiedy zobaczył Monę szybko naciągnął ją na
siebie – Biedna Ania.
- Jeszcze raz powiesz Ania, a przyrzekam, że nawet śniadania nie
dożyjesz. – warknęła czerwonowłosa po niemiecku – A z resztą mi się takie
widoki podobają. Szkoda, że Mireczki nie ma…
- Idziemy na śniadanie? – do pokoju nagle wpadł radosny jak zawsze
Richard – Uuuu…Chyba wybrałem zły moment.
- Jak zawsze. – mruknął lekko zawiedziony Wank i zniknął za
drzwiami łazienki
- To idziemy na to śniadanie, bo ja z głodu umieram! – jęczał
Richi
- Już, już. – parsknął śmiechem Welli. Zarzucił na siebie bluzę i
włożył buty. – Wanki, my idziemy!
- Wy idźcie a ja popilnuje Wankusia, żeby biedaczek się nie zgubił
po drodze. – Mona wypchnęła chłopaków za drzwi a następnie się o nie oparła
rękoma – Hm, myślałam, że będzie ciężej.
- Nie wiem co ty kombinujesz, ale się Ciebie boję. – usłyszała
męski głos i raptownie się odwróciła. Andreas stał oparty o framugę drzwi
łazienkowych. JUŻ UBRANY!
Szczerze powiedziawszy sama nie wiedziała, dlaczego zdecydowała
się na takowy ruch. Jaka siła nią kierowała kilka sekund temu też nie
wiedziała? Wiedziała tylko to, że ten chłopak nieźle namieszał jej w głowie.
- Nie słyszałeś? – Anka siliła się na spokój chociaż ciężko jej to
wychodziło – A co jakbyś się po drodze zgubił? I kto by dzisiaj skakał, hm?
- Nie umiesz kłamać Mona. – zaśmiał się Andi i podszedł do
czerwonowłosej. Pocałował ją w czoło a następnie chwycił rękę. – Idziemy na
śniadanie, bo zaraz mój żołądek zacznie trawić samego siebie.
- Zawsze głodni ludzie. –śmiejąc się, wywróciła oczami Anka
Tymczasem Mirka już wchodziła do restauracji gdzie siedzieli już
prawie wszyscy. Brakował tylko Fettnera, Wanka i Mony. Blondynka od razu
złapała talerz i przygotowała sobie śniadanie. Wzięła kilka kromek ciemnego
pieczywa, kilka plastrów jakiejś szynki, pomidora i ten talerz razem z
zawartością zaniosła do stolika, gdzie Piotrek i Maciek pochłaniali w spokoju
sadzone jajko. Uśmiechnęła się witając z kolegami a następnie ruszyła, po
drodze łapiąc kolejny talerz, do stolika gdzie stało pieczywo. Nałożyła sobie
pół talerza małych, słodkich rogalików i wracając zabrała trzy pudełeczka dżemu
i jedno nutelli.
A Andreas cały czas wodził wzrokiem za drobną blondynką i
zachwycał się nią w myślach. Stwierdził nawet, że znienawidzone przez niego emu
na Mirce wyglądają cudownie. Jej blond włosy opadały na plecy a zielonkawe oczy
dziś nabrały ciemniejszego koloru. Chude nogi idealnie prezentowały się w obcisłych,
czarnych spodniach a biała bluzka uwydatniała jej biust, który swoją drogą
duży nie był. Wyglądała po prostu idealnie. Chociaż dla Andreasa nawet w
worku na ziemniaki wyglądałaby idealnie.
Śniadanie blondynki złożone
z dwóch pełnych talerzy jedzenia zrobiło
niezłe wrażenie na kolegach przy stoliku.
- Gdzie ty to wszystko mieścisz? – Mruczek wybałuszył oczy
spoglądają na śniadanie przyjaciółki – Zawsze mnie to ciekawiło.
- Większość energii spalam na zadawanie się z idiotami, a dzisiaj
będzie Was wszystkich od cholery. – mruknęła Mirka pod nosem przyrządzając
sobie pierwszą kanapkę
- Nadal się gniewasz o to wczorajsze? – westchnął Maciek
–Przepraszam, ale wiesz, że chciałem dobrze. No może trochę przeholowałem
przyznaje.
- Przeprosiny przyjęte. – blondynka natychmiast się uśmiechnęła. Nie
lubiła kłócić się z młodszym Kotem. – Ale z tym jedzeniem to nie żartowałam.
Muszę mieć więcej energii na spławianie Szirliego.
- Biedak nie może się pogodzić z przegraną. – parsknął śmiechem
Żyła a razem z nim cały stolik
Blondynka szybko zjadła kanapki i
wzięła się, za konsumowanie rogalików, które smarowała a to dżemem, a to
Nutellą. W końcu była tak najedzona, że stwierdziła, że już nie przełknie ani
kawałka więcej.
Po pewnym czasie do „wesołej
paczki”, w której skład wchodził Piotrek, Maciek i Mirka dołączyła Anka, która
wydawała się niezwykle pobudzona.
Tak jak Mirka rano przewidywała Maciek nie mógł oderwać wzroku od
czerwonowłosej chociaż ta wyraźnie już mu kiedyś powiedziała, że nic z tego nie
będzie. Ale Anka zajmowała się tylko i wyłącznie wymienianiem jakichś
tajemniczych gestów z Wankiem, co strasznie denerwował Wolską. Spojrzała
zdezorientowana na Wellingera ale ten tylko wzruszył ramionami i głową wskazał
na stolik z sokami. Blondynka kiwnęła głową, chwyciła swoją szklankę i w stała
z krzesła w tym samym czasie co Andreas. Oboje zatrzymali się przy stoliku z sokami
i patrzyli dziwnie na Monę i Wanka, którzy nagle mało z krzeseł nie pospadali.
- Boję się ich. – stwierdziła wreszcie Mirka i już chciała chwycić
dzbanek z sokiem kiedy uprzedził ją Andi. Napełnił najpierw jej a potem swoją
szklankę. – A tak w ogóle to dzień dobry.
- A dobry, dobry. – uśmiechnął się Andreas i upił trochę skoku – Jak
się spało?
- Nadzwyczaj dobrze. – zaśmiała się blondynka ukradkiem patrząc na
Andreasa. Ubrany był w ciemne dresy, szary podkoszulek, a na to zarzuconą miał
bluzę. Stroju dopełniały żółte trapery Timberlanda. –Jak samopoczucie przed
zawodami?
- Całkiem nieźle. – parsknął śmiechem Welli, kiedy zobaczył Wanka
siedzącego przy Monie i zawzięcie dyskutującego z Maćkiem Kotem – Chyba Wanki
Cię podsiadł.
- Przygarniecie do stolika biedną Mireczkę. – blondynka spojrzała
na skoczka tymi swoimi zielonkawymi oczami a ten nie mógł jej odmówić. Nawet
nie chciał jej odmówić.
- Głupie pytanie panno…- tutaj się zawahał – Jezu, jak ty w ogóle
masz na nazwisko?
- Wolska. – Mirka płakała ze śmiechu. Sposób w jaki Andreas pytał
o niektóre rzeczy był po prostu komiczny – To idziemy panie Wellinger?
- Teraz będziesz mnie dręczyć, tak? – Andreas wywrócił oczami
chociaż w duchu sam śmiał się ze swojej głupoty
Blondynka tylko wzruszyła ramionami i razem z Wellim ruszyli do
stolika skoczków niemieckich. Marinus zajadał się sadzonymi jajkami z bekonem i
jakimiś dodatkami a Richard pochłaniał już drugą porcję jajecznicy ze szczypiorkiem.
Trzeba, przyznać, że sportowcy mają żołądki bez dna. A już zdecydowanie ci
zimowi.
- Przyjmiemy naszą przybłędę do stolika? – zaśmiał się Andreas
wskazując głową na śmiejącego się razem z Moną Wanka
- Mireczka! – pisnął Marinus, który wreszcie oderwał się od jajek
i bekonu. – Siadaj sobie.
- Dzięki Marinusku i smacznego. – uśmiechnęła się ciepło blondynka
– Smacznego Richi.
Freitag uśmiechnął się tylko i wrócił do konsumpcji śniadania.
Przez resztę śniadania śmiali się i żartowali we czwórkę . Opowiadali sobie
jakieś żarty, historie a na koniec Richard zaczął sypać „sucharami” jak z
rękawa. Krótko mówiąc śniadanie zdecydowanie odprężyło Mirkę ale potem było już
tylko gorzej.
Po posiłku wszyscy wrócili do pokoju żeby chwile odpocząć,
przygotować się psychicznie do zawodów i żeby po prostu ogarnąć się przed
pójściem na skocznie. Mirka próbowała nie myśleć i nie denerwować się na zapas
ale niestety nie udawało jej się to. Bała się i to cholernie. A to przecież
skoczkowie powinni się bać a nie ona, prawda?
- Uspokój się. – zaśmiała się Mona leżąc na łóżku z pilotem w
dłoni i szukająca czegoś ciekawego w telewizji. – Może przynieść Ci meliski,
hm?
- Aż tak widać? – jęknęła blondynka
- Tak. – Mona spojrzała na przyjaciółkę z politowaniem. – Nie
potrzebnie się denerwujesz. Ci idioci wiedzą nawet jak się wywalić, żeby sobie
nie zrobić większej krzywdy.
- Niby masz rację. - Mirka
wypuściła powietrze ze świstem – To nie na moje młode nerwy.
Nagle do pokoju wpadł Kruczek i oznajmił, że za 15 minut wszyscy
mają zebrać się w recepcji. Tak więc dziewczyny szybko się ogarnęły i po
niecałych dziesięciu minutach siedziały już gotowe w recepcji razem z Kamilem,
Klimkiem i Marinusem, który jako jedyny z Niemców zdołał już się przygotować i
powiadomić dziewczyny iż kadra Niemiec jedzie razem z nimi. Z upływem czasu
wszyscy zaczęli schodzić z góry do recepcji i tak jak Anka się spodziewała
wszyscy ze słuchawkami w uszach lub na uszach. Każdy skupiał się na
nadchodzących zawodach. Każdy chciał wypaść jak najlepiej. Kiedy wsiedli do
busa, który zawiózł ich na skocznie każdy znalazł się w swoim własnym świecie.
Wszyscy olewali Mirkę i Monę. Czerwonowłosa zajęła się graniem w pou a Mirka
cała chodziła. W końcu dojechali i każdy poszedł w swoją stronę.
Wank i Wellinger razem z resztą kadry udali się od razu do swojego
domku gdzie zaczęli się spokojnie rozciągać i przygotowywać mentalnie. Niby się
rozciągał, niby skupiał się na ćwiczeniach ale i tak cały czas myślał o Mirce.
Dziewczyna w busie wyglądała na porządnie zdenerwowaną. Chciał podejść,
porozmawiać, ale Schuster zabronił rozmów. Jego stare nawyki, których
nienawidziła cała niemiecka karda.
- Wellinger, rozciągaj się a nie myślisz o niebieskich migdałach! –
krzyknął Schuster i dziwnie spojrzał się na Andreasa
- Nie o niebieskich migdałach tylko o naszym maleństwie. –
parsknął śmiechem Wank
- Na górze róże, na dole fiołki, Andi i Mirka wyczyniają fikołki.
– Marinus zaczął śpiewać na co reszta zareagowała śmiechem
- Zakochańce dwa. – Wanki siedział na podłodze i śmiał się z
czerwonego Wellingera
- Jesteście po prostu zazdrośni. – zaśmiał się Wellinger i wrócił
do rozciągania
- No wiesz. Mireczka to niezła partia. – stwierdził Freund powoli
zakładając kombinezon
- Mireczka, Mireczką ale konkurs się sam nie wygra panowie. –
Schuster pokręcił głową. Przecież większość tych chłopaków psychicznie jest
jeszcze w przedszkolu. – W kombinezony i na skonie. W trymiga!
- Aj, aj kapitanie! – Richard zasalutował i w pełnym „rynsztunku”
wyszedł z domku
W reszcie zawody w pełni się zaczęły. Anka przez całą pierwszą
serię siedziała z Winiarskim w domku i oglądała wszystko w telewizorze. Mirka
za to chodziła razem z Kawką i robiła zdjęcia. Niestety nigdy nie umiała robić
zdjęć w rękawiczkach a mróz panujący na skoczni i delikatny mroźny wiatr dawał
się mocno we znaki jej dłoniom.
Kolejność po pierwszej serii była następująca.
1.
Severin
Freund
2.
Andreas
Wellinger
3.
Kamil
Stoch
4.
Gregor
Schlierenzauer
5.
Peter
Prevc
6.
Piotrek
Żyła
7.
Janek
Ziobro
8.
Stefan
Kraft
9.
Noriaki
Kasai
Mruczek zajął 20 miejsce, Klemens 15 a reszty nie
zdążyła zobaczyć. Na szczęście na drugą serię dołączyła do niej Mona.
Hahah to się dzisiaj uśmiałam, wariaty :D
OdpowiedzUsuńJa chcę jeeeeszcze!♡
/Edzia
Czekałam na to cały tydzień,było warto. Andi taki słodki <3 <3 Mona i Wank uuuu co się szykuję. Kiedy następny bo już się nie mogę doczekać ?? :D
OdpowiedzUsuńKocham to!!!! Nie masz pojęcia jak mnie tym opowiadaniem uszczęśliwiasz:). Wszystko tu jest wspaniałe:). Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;P
Hahhahahhahh!
OdpowiedzUsuńWelli wygrał rozdział swoim pytaniem.
Albo jednak nie!
Marinus wygrał!
Rozdział CUDOWNY!
Jak zawsze z resztą.
Oj, ta Mona...
Pozdrawiam i czekam na kolejny. :*
Jeju.... sama nie wiem co napisać. Każdy rozdział wbija mnie w podłogę. Wszystko takie dopracowane, zero błędów *o*. Brak mi słów, jesteś genialna. Najlepszą! Cieszę się że trafiłam na twojego bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny.
Przepraszam, że komentuję z opóźnieniem :(
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, do czego zresztą zdążyłaś już przyzwyczaić, bo każdy taki jest :D
Marinus zdecydowanie wygrał ten rozdział! :D
Z niecierpliwością wyczekuję nowego rozdziału :)
Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
Buziaczki ;*
Nikki