niedziela, 15 lutego 2015

Chapter 9

Rozdział pisany w Walentynki dlatego wyszedł trochę ckliwy, co mi się nieco nie podoba ale cóż. Nie jest najgorszy. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. 
Nie przedłużając zapraszam do czytania 
Przepraszam za wszelakie błędy jakie mogą się pojawić ponieważ pisałam go na szybko. 

Kolejny dzień minął stosunkowo szybko. Chłopcy znów mieli treningi , więc dni Mirki i Anki były mniej więcej takie sam jak poprzedni. Po kwalifikacjach, nadszedł upragniony konkurs.
Jak zwykle budzik, który nastawiła Mona zadzwonił niemiłosiernie wcześnie i cholernie głośno. Jednak tego dnia ani Mona ani Mirka nie miały problemu ze wstaniem. Obie natychmiast wyskoczyły z łóżka i popędziły do walizek. Gdyby nie to, że Mona wybierała przez prawie piętnaście minut ubrania to trafiłaby do łazienki pierwsza. Ale Mirka raz dwa chwyciła czarne spodnie, biały top, jasny sweter, bieliznę i zniknęła za drzwiami łazienki. A Mona nadal szukała czegoś dla siebie. Czuła, że ten dzień będzie dobry więc zdecydowała się na czarne, skórzane spodnie, czerwoną koszulę w kratę a z dna walizki wyciągnęła ognisto czerwone lity. Uśmiechnęła się do siebie i zabrała się za czesanie włosów. 
Mirka z łazienki wyszła wyjątkowo szybko jak na nią. Już ubrana z rozpuszczonymi blond włosami, które sięgały prawie do połowy pleców i delikatnie umalowana. Blondynka nawet nie zdążyła zamknąć drzwi a Anka już siedziała w łazience. Zaśmiała się tylko i zabrała się za poprawianie łóżka. Ogarnęła już wszystko po jej stronie pokoju i zabrała się za szkicowanie kolejnego projektu dla Mariny. Tym razem miała być to suknia ślubna prosta i wyrafinowana. Ledwo zdążyła naszkicować zarys postaci, na której miała rysować suknię a z łazienki wyskoczyła Mona. Nienagannie ubrana, z wyprostowanymi jak zwykle czerwonymi włosami i naturalnym makijażem. Okulary na jej nosie zwróciły szczególną uwagę blondynki. Mona zawsze nosiła soczewki i bardzo rzadko pokazywała się gdzieś publicznie w okularach. Zawsze twierdziła, że źle w nich wygląda. Jej przyjaciółka twierdziła jednak nieco inaczej. Mirka wybałuszyła oczy patrząc na przyjaciółkę a ta okręciła się prezentując całość stroju. 
- Masz zamiar rozpraszać tym Wanka? – Mirka nadal była pod dużym wrażeniem – Jeśli tak to możesz być pewna, że Ci się uda. A zresztą to niezły patent żeby rozproszyć resztę rywali i przy okazji Mruczka.
- A myślisz, że po co się tak stroiłam, hm? – zaśmiała się Anka poprawiając pościel na swoim łóżku – Może i rozproszę Kamila, bo jakoś nie mam zamiaru stawiać Ci grzańca.
- I tak postawisz, płomyczku. – Mirka wróciła do szkicowania a Anka zrobiła dziwną minę patrząc się na blondynkę
- Płomyczku? – podniosła jedną brew w górę
- A tak jakoś mi się powiedziało. – zaśmiała się Mirka nie odrywając wzroku od kartki z projektem – Tylko szkoda mi Wanka.
- Co? – Mona znów nie wiedziała o co chodzi Wolskiej
- Chłopak dzisiaj będzie musiał trzymać rączki przy sobie. – powiedziała Mirka ale gdy uświadomiła sobie co powiedziała parsknęła śmiechem – Zapomnij o tym co powiedziałam.
- Z wielką przyjemnością. – Anka kiwnęła głową i chwyciła stertę papierów, które musiała oddać dzisiaj dr. Winiarskiemu – Idę oddać pracę domową. Zapewne Winiarski jeszcze mi coś dokooptuje, więc dojdę od razu na śniadanie.
- Okej. – Mirka spojrzała na Ankę, która w tej chwili wyglądała jak pilna uczennica z okularami na nosie i stosem papierów– To leć, tylko po drodze nie wchodź do Andreasów.
- Bo?
- Bo jak Wank cię zobaczy to biedak się zakocha.
- Spadaj dowcipnisiu. Zobaczymy co powie Andreas kiedy zobaczy, że na konkurs ubrałaś jakiś sweter a nie jego bluzę. 
- Pójdziesz już? – Mona tylko posłała przyjaciółce całusa w powietrzu i wyszła z pokoju
Blondynka odetchnęła z ulgą, bo nie miała ochoty rozmawiać o Andreasie. Przynajmniej na razie. Kiedy tylko pomyślała, że chłopak może nie wylądować tak jak należy po którym skoku robiło jej się niedobrze. Tak samo miała gdy pomyślała o Kamilu, Klimku, Maćku, Piotrku, Janku, Dawidzie no i o kolegach z kadry niemieckiej oraz o kilku Austriakach. Odłożyła szkicownik i gdy trochę ochłonęła wyszła z pokoju i podeszła do drzwi z numerkiem cztery. Zapukała delikatnie i chwilę później otworzył jej prawie gotowy do wyjścia Kamil. Widząc zdenerwowaną kuzynkę nie powiedział nic tylko mocno ją przytulił. Blondynka wtuliła się w skoczka i po kilku chwilach zrobiło jej się jeszcze gorzej. Była jeszcze gorzej zdenerwowana.
- Przepraszam, że wczoraj tak na Ciebie naskoczyłem. – zaczął niepewnie Kamil, bo prawdę mówiąc wiedział, że stąpa po cienkim lodzie. Mirka mogła uśmiechnąć się i tylko kiwnąć głową, a mogła zacząć na niego wrzeszczeć jak opętana.
- Pewna osoba mnie oświeciła. – uśmiechnęła się dziewczyna mając przed oczami wczorajszą rozmowę z Andim – Owszem, jestem na Ciebie trochę zła ale też w pewnym sensie rozumiem Cię.
- Po prostu boję się, że będziesz cierpieć.
- Nie obronisz mnie przed tym Kamil. – powiedziała Mirka – Nikt mnie przed tym nie ochroni. Ani ty, ani Mona, Mruczek czy nawet Klimek i chłopaki. Cierpienie jest stałym elementem życia i należy nauczyć się z nim żyć i go przezwyciężać.
- Andreas to dobry chłopak. – uśmiechnął się Stoch – Mam tylko nadzieję, że wujkiem to ja za wcześnie nie będę.
- NO TERAZ TO JUŻ ZDROWO PRZECHOLOWAŁEŚ STOCH! – wydarła się Mirka i zaczęła walić kuzyna, który po chwili wrócił do pokoju i schował się pod kołdrę. – Cześć Jasiek – pomachała zdezorientowanemu chłopakowi i ruszyła na kuzyna - JAK CIĘ DORWĘ TO NAWET RODZONA MATKA CIĘ NIE POZNA!
Niestety i pod kołdrą dopadła go kochana kuzyneczka. Stoch wił się po łóżku jak ryba wyrzucona na brzeg a śmiech kuzynostwa obudził tę część hotelu, która jeszcze smacznie spała czyli między innymi Andreasów, których pokój znajdował się bezpośrednio nad pokojem Jaśka i Kamila. Wank momentalnie wyskoczył z łóżka i przy okazji potknął się o dywanik leżący na wykładzinie, chociaż nie wiadomo po co on tam w ogóle się znajdował. Wellinger leniwie otworzył oczy i kiedy opanował histeryczny śmiech, który wywołał Wank pozujący na podłodze, usłyszał dźwięczny śmiech drobnej blondynki i jej kuzyna. Uśmiechnął się do siebie i powoli wstał z łóżka. A Wank jak leżał, tak leżał. Blondyn zniknął w łazience gdy nagle do drzwi pokoju Andreasów ktoś zapukał. Wanki westchnął, podniósł się z podłogi i otworzył drzwi. Kiedy zobaczył za nimi Ankę niemal zapomniał jak się oddycha. Dziewczyna zrobiła na nim wielkie wrażenie ni mówiąc już o tym, że w okularach wyglądała niezwykle seksownie. Nie mówiąc już o tych nogach w skórzanych spodniach, które działały na niego jak nic innego. Uśmiechnęła się uroczo i wparowała do pokoju nie czekając na zaproszenie Wanka. Wygodnie rozłożyła się na łóżku Wanka i spojrzała na niego.
No i dopiero teraz zobaczyła, że chłopak jest w samych spodniach od dresu. Dokładnie przyjrzała się jego plecom, kiedy Niemiec schylił się do walizki po ciuchy. Pod skórą widziała delikatny zarys niektórych mięśni a jej policzki przybrały kolor włosów. Kiedy chłopak się odwrócił i zobaczył, że Mona mu się przygląda uśmiechnął się zawadiacko a Anka zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Przód był jeszcze lepszy. Umięśniony i jak Mona stwierdziła – cholernie seksowny. Aż chciałoby się dotknąć.
- Odziej się Wank. – parsknął śmiechem Welli wychodząc z łazienki. W dłoni trzymał koszulkę. Dopiero kiedy zobaczył Monę szybko naciągnął ją na siebie – Biedna Ania.
- Jeszcze raz powiesz Ania, a przyrzekam, że nawet śniadania nie dożyjesz. – warknęła czerwonowłosa po niemiecku – A z resztą mi się takie widoki podobają. Szkoda, że Mireczki nie ma…
- Idziemy na śniadanie? – do pokoju nagle wpadł radosny jak zawsze Richard – Uuuu…Chyba wybrałem zły moment.
- Jak zawsze. – mruknął lekko zawiedziony Wank i zniknął za drzwiami łazienki
- To idziemy na to śniadanie, bo ja z głodu umieram! – jęczał Richi
- Już, już. – parsknął śmiechem Welli. Zarzucił na siebie bluzę i włożył buty. – Wanki, my idziemy!
- Wy idźcie a ja popilnuje Wankusia, żeby biedaczek się nie zgubił po drodze. – Mona wypchnęła chłopaków za drzwi a następnie się o nie oparła rękoma – Hm, myślałam, że będzie ciężej.
- Nie wiem co ty kombinujesz, ale się Ciebie boję. – usłyszała męski głos i raptownie się odwróciła. Andreas stał oparty o framugę drzwi łazienkowych. JUŻ UBRANY!
Szczerze powiedziawszy sama nie wiedziała, dlaczego zdecydowała się na takowy ruch. Jaka siła nią kierowała kilka sekund temu też nie wiedziała? Wiedziała tylko to, że ten chłopak nieźle namieszał jej w głowie.
- Nie słyszałeś? – Anka siliła się na spokój chociaż ciężko jej to wychodziło – A co jakbyś się po drodze zgubił? I kto by dzisiaj skakał, hm?
- Nie umiesz kłamać Mona. – zaśmiał się Andi i podszedł do czerwonowłosej. Pocałował ją w czoło a następnie chwycił rękę. – Idziemy na śniadanie, bo zaraz mój żołądek zacznie trawić samego siebie.
- Zawsze głodni ludzie. –śmiejąc się, wywróciła oczami Anka
Tymczasem Mirka już wchodziła do restauracji gdzie siedzieli już prawie wszyscy. Brakował tylko Fettnera, Wanka i Mony. Blondynka od razu złapała talerz i przygotowała sobie śniadanie. Wzięła kilka kromek ciemnego pieczywa, kilka plastrów jakiejś szynki, pomidora i ten talerz razem z zawartością zaniosła do stolika, gdzie Piotrek i Maciek pochłaniali w spokoju sadzone jajko. Uśmiechnęła się witając z kolegami a następnie ruszyła, po drodze łapiąc kolejny talerz, do stolika gdzie stało pieczywo. Nałożyła sobie pół talerza małych, słodkich rogalików i wracając zabrała trzy pudełeczka dżemu i jedno nutelli.
A Andreas cały czas wodził wzrokiem za drobną blondynką i zachwycał się nią w myślach. Stwierdził nawet, że znienawidzone przez niego emu na Mirce wyglądają cudownie. Jej blond włosy opadały na plecy a zielonkawe oczy dziś nabrały ciemniejszego koloru. Chude nogi idealnie prezentowały się w obcisłych, czarnych spodniach a biała bluzka uwydatniała jej biust, który swoją drogą duży nie był. Wyglądała po prostu idealnie. Chociaż dla Andreasa nawet w worku na ziemniaki wyglądałaby idealnie.
 Śniadanie blondynki złożone z dwóch pełnych talerzy jedzenia  zrobiło niezłe wrażenie na kolegach przy stoliku.
- Gdzie ty to wszystko mieścisz? – Mruczek wybałuszył oczy spoglądają na śniadanie przyjaciółki – Zawsze mnie to ciekawiło.
- Większość energii spalam na zadawanie się z idiotami, a dzisiaj będzie Was wszystkich od cholery. – mruknęła Mirka pod nosem przyrządzając sobie pierwszą kanapkę
- Nadal się gniewasz o to wczorajsze? – westchnął Maciek –Przepraszam, ale wiesz, że chciałem dobrze. No może trochę przeholowałem przyznaje.
- Przeprosiny przyjęte. – blondynka natychmiast się uśmiechnęła. Nie lubiła kłócić się z młodszym Kotem. – Ale z tym jedzeniem to nie żartowałam. Muszę mieć więcej energii na spławianie Szirliego.
- Biedak nie może się pogodzić z przegraną. – parsknął śmiechem Żyła a razem z nim cały stolik
Blondynka szybko zjadła kanapki i wzięła się, za konsumowanie rogalików, które smarowała a to dżemem, a to Nutellą. W końcu była tak najedzona, że stwierdziła, że już nie przełknie ani kawałka więcej.
Po pewnym czasie do „wesołej paczki”, w której skład wchodził Piotrek, Maciek i Mirka dołączyła Anka, która wydawała się niezwykle pobudzona.
Tak jak Mirka rano przewidywała Maciek nie mógł oderwać wzroku od czerwonowłosej chociaż ta wyraźnie już mu kiedyś powiedziała, że nic z tego nie będzie. Ale Anka zajmowała się tylko i wyłącznie wymienianiem jakichś tajemniczych gestów z Wankiem, co strasznie denerwował Wolską. Spojrzała zdezorientowana na Wellingera ale ten tylko wzruszył ramionami i głową wskazał na stolik z sokami. Blondynka kiwnęła głową, chwyciła swoją szklankę i w stała z krzesła w tym samym czasie co Andreas. Oboje zatrzymali się przy stoliku z sokami i patrzyli dziwnie na Monę i Wanka, którzy nagle mało z krzeseł nie pospadali.
- Boję się ich. – stwierdziła wreszcie Mirka i już chciała chwycić dzbanek z sokiem kiedy uprzedził ją Andi. Napełnił najpierw jej a potem swoją szklankę. – A tak w ogóle to dzień dobry.
- A dobry, dobry. – uśmiechnął się Andreas i upił trochę skoku – Jak się spało?
- Nadzwyczaj dobrze. – zaśmiała się blondynka ukradkiem patrząc na Andreasa. Ubrany był w ciemne dresy, szary podkoszulek, a na to zarzuconą miał bluzę. Stroju dopełniały żółte trapery Timberlanda. –Jak samopoczucie przed zawodami?
- Całkiem nieźle. – parsknął śmiechem Welli, kiedy zobaczył Wanka siedzącego przy Monie i zawzięcie dyskutującego z Maćkiem Kotem – Chyba Wanki Cię podsiadł.
- Przygarniecie do stolika biedną Mireczkę. – blondynka spojrzała na skoczka tymi swoimi zielonkawymi oczami a ten nie mógł jej odmówić. Nawet nie chciał jej odmówić.
- Głupie pytanie panno…- tutaj się zawahał – Jezu, jak ty w ogóle masz na nazwisko?
- Wolska. – Mirka płakała ze śmiechu. Sposób w jaki Andreas pytał o niektóre rzeczy był po prostu komiczny – To idziemy panie Wellinger?
- Teraz będziesz mnie dręczyć, tak? – Andreas wywrócił oczami chociaż w duchu sam śmiał się ze swojej głupoty
Blondynka tylko wzruszyła ramionami i razem z Wellim ruszyli do stolika skoczków niemieckich. Marinus zajadał się sadzonymi jajkami z bekonem i jakimiś dodatkami a Richard pochłaniał już drugą porcję jajecznicy ze szczypiorkiem. Trzeba, przyznać, że sportowcy mają żołądki bez dna. A już zdecydowanie ci zimowi.
- Przyjmiemy naszą przybłędę do stolika? – zaśmiał się Andreas wskazując głową na śmiejącego się razem z Moną Wanka
- Mireczka! – pisnął Marinus, który wreszcie oderwał się od jajek i bekonu. – Siadaj sobie.
- Dzięki Marinusku i smacznego. – uśmiechnęła się ciepło blondynka – Smacznego Richi.
Freitag uśmiechnął się tylko i wrócił do konsumpcji śniadania. Przez resztę śniadania śmiali się i żartowali we czwórkę . Opowiadali sobie jakieś żarty, historie a na koniec Richard zaczął sypać „sucharami” jak z rękawa. Krótko mówiąc śniadanie zdecydowanie odprężyło Mirkę ale potem było już tylko gorzej.
Po posiłku wszyscy wrócili do pokoju żeby chwile odpocząć, przygotować się psychicznie do zawodów i żeby po prostu ogarnąć się przed pójściem na skocznie. Mirka próbowała nie myśleć i nie denerwować się na zapas ale niestety nie udawało jej się to. Bała się i to cholernie. A to przecież skoczkowie powinni się bać a nie ona, prawda?
- Uspokój się. – zaśmiała się Mona leżąc na łóżku z pilotem w dłoni i szukająca czegoś ciekawego w telewizji. – Może przynieść Ci meliski, hm?
- Aż tak widać? – jęknęła blondynka
- Tak. – Mona spojrzała na przyjaciółkę z politowaniem. – Nie potrzebnie się denerwujesz. Ci idioci wiedzą nawet jak się wywalić, żeby sobie nie zrobić większej krzywdy.
- Niby masz rację. -  Mirka wypuściła powietrze ze świstem – To nie na moje młode nerwy.
Nagle do pokoju wpadł Kruczek i oznajmił, że za 15 minut wszyscy mają zebrać się w recepcji. Tak więc dziewczyny szybko się ogarnęły i po niecałych dziesięciu minutach siedziały już gotowe w recepcji razem z Kamilem, Klimkiem i Marinusem, który jako jedyny z Niemców zdołał już się przygotować i powiadomić dziewczyny iż kadra Niemiec jedzie razem z nimi. Z upływem czasu wszyscy zaczęli schodzić z góry do recepcji i tak jak Anka się spodziewała wszyscy ze słuchawkami w uszach lub na uszach. Każdy skupiał się na nadchodzących zawodach. Każdy chciał wypaść jak najlepiej. Kiedy wsiedli do busa, który zawiózł ich na skocznie każdy znalazł się w swoim własnym świecie. Wszyscy olewali Mirkę i Monę. Czerwonowłosa zajęła się graniem w pou a Mirka cała chodziła. W końcu dojechali i każdy poszedł w swoją stronę.
Wank i Wellinger razem z resztą kadry udali się od razu do swojego domku gdzie zaczęli się spokojnie rozciągać i przygotowywać mentalnie. Niby się rozciągał, niby skupiał się na ćwiczeniach ale i tak cały czas myślał o Mirce. Dziewczyna w busie wyglądała na porządnie zdenerwowaną. Chciał podejść, porozmawiać, ale Schuster zabronił rozmów. Jego stare nawyki, których nienawidziła cała niemiecka karda.
- Wellinger, rozciągaj się a nie myślisz o niebieskich migdałach! – krzyknął Schuster i dziwnie spojrzał się na Andreasa
- Nie o niebieskich migdałach tylko o naszym maleństwie. – parsknął śmiechem Wank
- Na górze róże, na dole fiołki, Andi i Mirka wyczyniają fikołki. – Marinus zaczął śpiewać na co reszta zareagowała śmiechem
- Zakochańce dwa. – Wanki siedział na podłodze i śmiał się z czerwonego Wellingera
- Jesteście po prostu zazdrośni. – zaśmiał się Wellinger i wrócił do rozciągania
- No wiesz. Mireczka to niezła partia. – stwierdził Freund powoli zakładając kombinezon
- Mireczka, Mireczką ale konkurs się sam nie wygra panowie. – Schuster pokręcił głową. Przecież większość tych chłopaków psychicznie jest jeszcze w przedszkolu. – W kombinezony i na skonie. W trymiga!
- Aj, aj kapitanie! – Richard zasalutował i w pełnym „rynsztunku” wyszedł z domku
W reszcie zawody w pełni się zaczęły. Anka przez całą pierwszą serię siedziała z Winiarskim w domku i oglądała wszystko w telewizorze. Mirka za to chodziła razem z Kawką i robiła zdjęcia. Niestety nigdy nie umiała robić zdjęć w rękawiczkach a mróz panujący na skoczni i delikatny mroźny wiatr dawał się mocno we znaki jej dłoniom.
Kolejność po pierwszej serii była następująca.
1.       Severin Freund
2.       Andreas Wellinger
3.       Kamil Stoch
4.       Gregor Schlierenzauer
5.       Peter Prevc
6.       Piotrek Żyła
7.       Janek Ziobro
8.       Stefan Kraft
9.       Noriaki Kasai
Mruczek zajął 20 miejsce, Klemens 15 a reszty nie zdążyła zobaczyć. Na szczęście na drugą serię dołączyła do niej Mona.

6 komentarzy:

  1. Hahah to się dzisiaj uśmiałam, wariaty :D
    Ja chcę jeeeeszcze!♡
    /Edzia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam na to cały tydzień,było warto. Andi taki słodki <3 <3 Mona i Wank uuuu co się szykuję. Kiedy następny bo już się nie mogę doczekać ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to!!!! Nie masz pojęcia jak mnie tym opowiadaniem uszczęśliwiasz:). Wszystko tu jest wspaniałe:). Czekam na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhahahhahh!
    Welli wygrał rozdział swoim pytaniem.
    Albo jednak nie!
    Marinus wygrał!
    Rozdział CUDOWNY!
    Jak zawsze z resztą.
    Oj, ta Mona...
    Pozdrawiam i czekam na kolejny. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju.... sama nie wiem co napisać. Każdy rozdział wbija mnie w podłogę. Wszystko takie dopracowane, zero błędów *o*. Brak mi słów, jesteś genialna. Najlepszą! Cieszę się że trafiłam na twojego bloga.
    Pozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że komentuję z opóźnieniem :(
    Rozdział jest świetny, do czego zresztą zdążyłaś już przyzwyczaić, bo każdy taki jest :D
    Marinus zdecydowanie wygrał ten rozdział! :D
    Z niecierpliwością wyczekuję nowego rozdziału :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny :D
    Buziaczki ;*
    Nikki

    OdpowiedzUsuń