poniedziałek, 26 stycznia 2015

Chapter 7

Dzień dobry
Dzisiaj kilka ogłoszeń parafialnych 
1. DZIĘKUJE WAM SERDECZNIE ZA 1720 WYŚWIETLEŃ! Jestem naprawdę mega dumna.
2. Chciałam się pochwalić iż byłam z Zakopanym na skokach i nasz kochany Gregorek mi pomachał jak koczowałam za domkami z aparatem XD  Aż mi się szkoda zrobiło, że tutaj zrobiłam z niego takiego egoistę ale zaraz mi przeszło X'D<chwalipięta jestem. I KNOW>
Ale dobra. Koniec ogłoszeń. Tak więc zapraszam do czytania siódemki. 
Pozdrawiam 
Vida
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

- No raczej tak. – taka reakcja blondynki go zaskoczyła. Przecież każda dziewczyna po jednym dniu zakochiwała się w nim na zabój – Te wszystkie uśmiechy i w ogóle…
- No to Cię muszę zmartwić. – warknęła blondynka – Nie podobasz mi się, ale lubie Cię. Jesteś nadętym gburem ale Cię lubię.
- No widzisz. – zaśmiał się Austriak wyciągając rękę do dziewczyny – To przyjaźń?
- To raczej za dużo powiedziane.- uśmiechnęła się sztucznie chociaż miała ochotę zdzielić tego nadętego skoczka po twarzy – Koleżeństwo.

Uścisnęli sobie dłonie i każde ruszyło w inną stronę. Mirka wróciła do przyjaciółki a Gregor do kolegów, z którymi wrócił do hotelu.

Idąc powoli Mirka opowiedziała wszystko Ance, na co ta zareagowała bardzo agresywnie. Gdyby nie namowy przyjaciółki poszłaby do Schlierenzauera i porządnie go opieprzyła. Zapewne doszłoby także do rękoczynów. Na szczęście kiedy doszły do hotelu złość Mony ustąpiła zwykłej pogardzie i zniesmaczeniu osobą Gregora. W oczach blondynki również wiele stracił. A wydawał się taki miły. Gdyby nie był aż takim egoistom i lalusiem to mogłoby coś z tego być ale Gregor Schlierenzauer już na zawsze zostanie taki jaki jest.

Mirka intensywnie rozmyślając nad Szirlim nawet nie zauważyła kogoś przed sobą i drugi już raz w ciągu tego dnia na kogoś wpadła. Na kogoś zdecydowanie od niej wyższego. Podniosła wzrok i zobaczyła te same niebieskie oczy i ten sam uśmiech co wczoraj.
- Wybacz. – powiedziała po niemiecku – Znowu się zagapiłam.
- Nic się nie stało. – zaśmiał się Wellinger. – Ale nie sądzisz, że musimy przestać tak na siebie wpadać?
- To bardzo dobry pomysł. – stwierdziła Mirka, która od razu polubiła młodego Niemca
- Jestem Andreas. – wyciągnął dłoń do dziewczyny, która ją uścisnęła i przedstawiła się. – A właściwie co tu robisz?
- Jestem z Polakami. – uśmiechnęła się szczerze – Staż w kadrze jako fotograf sportowy. To się przydaje później.
- Na pewno. – uśmiech nie znikał z twarzy młodego Niemca – Może chodźmy do hotelu. Robi się zimno. Co ty na to?
- Jestem za. – już miała podążyć razem z Andreasem do hotelu gdy przypomniała sobie o przyjaciółce – Widziałeś może moją przyjaciółkę?
- Trochę wyższa od Ciebie z czerwonymi włosami? – Mirka przytaknęła – Zapewne już dawno siedzi z Wankiem w hotelu. Ten to niezły leń.
- Tak jak Anka. – zaśmiała się blondynka i razem z nowym towarzyszem ruszyła powoli w stronę hotelu

Tak jak Andreas przewidział Anka i Wank siedzieli już w pokoju skoczka i pili gorące kakao, w które zaopatrzyli się w drodze do hotelu.
- Opowiedz mi trochę o sobie. – Wank, siedząc na ziemi, oparł się o łóżko współlokatora i spojrzał na nową koleżankę.
- No więc nazywam się Anna Mona. Mam 21 lat, zaczęłam studiować fizjoterapeutkę. –  w tym miejscu upiła łyk ciepłego kakao – Chcesz wiedzieć coś więcej?
- Dlaczego masz czerwone włosy? – zapytał Wank całkiem poważnie na co dziewczyna wybuchnęła śmiechem
- Jeszcze nikt mnie o to nie pytał więc masz u mnie plusa. – puściła oczko Niemcowi – To przez zakład. Grałyśmy kiedyś z Mirką, ta blondynką co ciągle wpada na Wellingera, w butelkę. Kiedy zapytała się mnie jaki kolor bym wolała na włosach zielony czy czerwony odpowiedziałam czerwony. Następnego ranka obudziłam się z taką oto fryzurą. – tu wskazała na swoje ognistoczerwone włosy – Do tej pory nie wiem dokładnie kto mnie przefarbował ale i tak wiem, że to Mirka.
- A naturalne miałaś jakie? – Wanka naprawdę zaciekawiła historia włosów koleżanki gdyż miał więcej czasu aby przyjrzeć się jej dokładniej
- Brązowe. – pokiwała głową Anka – Ale nie wróciłam do brązu, bo strasznie mi się spodobały te czerwone.
- Ładnie ci w nich. – Wank przekręcił głowę na bok i z uznaniem nią pokiwał – A nawet bardzo ładnie.
- Nie podlizuj się Wank i tak nie dostaniesz tej czekolady. – powiedziała dziewczyna kładąc dłoń na leżącej obok mlecznej czekoladzie.
- No chociaż kawałek, Aniu – jęknął Niemiec i zrobił słodkie oczy, które podziałały na Ankę.
- No dobra, masz. – czerwonowłosa odpakowała milkę i poczęstowała nią Wanka
- Dziękuję. – uśmiechnął się uroczo Andreas a następnie zjadł smakołyk od Anki

Potem rozmowa już sama się rozkręciła. Andreas siedział między łóżkami opierając się o jedno z nich a Anka siedziała wygodnie na posłaniu Wanka. Śmiali się, żartowali a potem rozmawiali o skokach, muzyce, filmach. Tematy do rozmów im się nie kończyły. Kiedy Wanki opowiadał o tym jak kiedyś z Wellingerem próbowali przemycić trochę wódki w sylwestra do pokoju wparował uradowany Andreas. Przywitał się z Anką i położył się na swoim łóżku. Skrzyżował ręce pod głową i leżał uśmiechnięty.
- A ty co ćpałeś? – Wank spojrzał dziwnie na przyjaciela
- To Mirka. – zaśmiała się Anka – Ona tak potrafi działać na ludzi. Ale to i tak wredne stworzenie. I strasznie przekupne.
- Słuchaj Welli. – parsknął śmiechem Wank – Może ci się kiedyś przydadzą rady cioci Ani.
- Spadaj z tą Anią, ok? – warknęła Mona i wstała z łóżka – Skoro Mirka już jest to ja się będę zbierała.
- W takim razie widzimy się na obiedzie. – Wellinger o dziwo wstał i spojrzał na Ankę – A zapomniałem Ci powiedzieć. Fajne włosy.
- Dzięki. – zaśmiała się czerwonowłosa i wyszła z pokoju

Mirka siedziała na łóżku z dużym zeszytem, kilkoma ołówkami, gumką i szkicowała. Dostała bowiem odpowiedź na maila od Łuczenko. Podała jej swoje wymagania i ogólnie wytłumaczyła jakie chciałaby mieć suknie. Mirka dziękowała jedynie Bogu, że nie musiała robić już tak przedobrzonych projektów jak dla Chlebickiej. Po rozmowie z Andim miała wspaniały humor i stwierdziła, że musi to wykorzystać. A, że Mony nie było tym bardziej się cieszyła.
Wstępny zarys już miała. Suknia weselna miała mieć krój syrenki czyli dopasowana góra i od pasa do połowy ud a dalej materiał powinien się rozchodzić. Marina powiedziała jeszcze, że ślub ma odbyć się latem więc tiul zmieszany z jakąś inną tkaniną powinien nadawać się idealnie.
- Jak tam pogawędka z Wellim? – do pokoju wpadła niezwykle radosna Anka – Bo z jego reakcji wnika, że chyba się dogadujecie.
- Całkiem fajny z niego chłopak – stwierdziła blondynka nie odrywając wzroku od kartki ze szkicem – A Wanki? Podobno miałaś zasadzać się na Krausa.
- A kto powiedział, że zmieniłam obiekt zainteresowań? – oburzyła się czerwonowłosa siadając na łóżku
- Wnioskuje to po nagłym zniknięciu z Andreasem Wankiem i przebywaniem z nim w jednym pokoju. – Mirka spojrzała na przyjaciółkę z głupim uśmiechem – No nie powiesz mi, że Wanki chociaż trochę Ci się nie podoba.
- No fajny z niego chłopak, całkiem przystojny…- stwierdziła Anka leżąc na swoim łóżku z rękoma pod głową – Ale jest strasznie ciekawski.
- No proszę. – zaśmiała się blondynka nadal mażąc po kartce – Ciągnie swój do swego.

Resztę czasu pozostałego do obiadu przegadały i prześmiały się. Następnie razem z Piotrkiem i Maćkiem udały się do restauracji gdzie siedzieli już wszyscy Austriacy, Niemcy oraz większość Polaków.
- A jak tam z panem „Cześć mam wielkie ego”? – zapytał Mruczek kiedy przechodzili obok stolika, przy którym siedział Schlierenzauer, Kraft, Hayboeck i Diethart. – Coś się kroi?
- Nie. – westchnęła blondynka – Może gdyby nie był takim egoistycznym, zapatrzonym w siebie dupkiem to może coś by z tego wyszło ale w chwili obecnej jestem zdecydowanie na nie.
- No i prawidłowo. – zaśmiał się Kamil, który nie wiadomo skąd pojawił się obok kuzynki i uśmiechnął się szeroko – Mówiłem Ci, że to debil.
- I miałeś rację. – zaśmiała się smutno Mirka – Do tej pory myślałam, że jest całkiem spoko ale zmieniłam zdanie.
Kamil uśmiechnął się tylko i podążył do swojego stolika.
- Mona mi opowiadała. – zaśmiał się Maciek i usiadł do stołu, obok Piotrka – Nieźle się musiał chłopak zdziwić. Pierwsza oparła się urokowi wielkiego Schlierenzauera.
- Wiesz…- parsknęła śmiechem Mona widząc zdezorientowaną minę Gregora kiedy usłyszał swoje nazwisko z ust młodego Kota – Gregor to partia tylko i wyłącznie dla pustych, tępych i plastikowych panienek. 

Na obiad było jakieś mięso z ziemniakami i kilkoma surówkami. Mirka szybko pochłonęła swoją porcję i popiła ciepłą herbatą. Już miała zagadać do Mruczka kiedy z jej kieszeni dobiegł odgłos przychodzącego smsa. Wyjęła telefon i otworzyła wiadomość od Wellingera.
Uśmiechnęła się czytając ostatnią wiadomość i spojrzała w stronę Niemca, który również szczerzył się do telefonu jak głupi do sera. Kiedy ich spojrzenia się spotkały każde zaczęło się śmiać. Mirka mało z krzesła nie spadła widząc miny kolegów Andreasa a mina Janka wygrała wszystkie inne. Ziobro najpierw spojrzał na Wellingera, potem na Mirkę, jeszcze raz na Niemca i po chwili stwierdził, że tych twoje to idioci. Natomiast Kamil patrzył na kuzynkę i skoczka i od razu wiedział, że na zwykłej przyjaźni się nie skończy.

Po porządnym obiedzie dziewczyny wróciły do pokoju i każda zajęła się swoimi rzeczami. Mirka włożyła do laptopa kartę pamięci z lustrzanki i przeglądała zdjęcia. Mona musiała odrobić lekcje od dr. Winiarskiego dotyczące urazów mięśnia czterogłowego. Od czasu do czasu zamieniały ze sobą kilka zdań i uśmiechały się tylko.

Ich pracę przerwało dopiero pukanie do drzwi. Mirka podniosła głowę znad laptopa a Mona znad notatek. Popatrzyły na siebie zdziwione i kiedy spojrzały w stronę drzwi tylko zaczęły się śmiać. 

A na koniec mały bonus 
MAŁY ANDI *O*

piątek, 16 stycznia 2015

Chapter 6

No więc witam, cześć i czołem. 
Ferie zaczynamy rozdziałem z duuuużą ilością Gregorka i znów muszę przeprosić za moją wredotę...
Mam nadzieje, że mi wybaczycie i przetrwacie do 26 STYCZNIA, PONIEWAŻ WTEDY DOPIERO POJAWI SIĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ
W takim razie zapraszam do czytania i mam nadzieję, że Was nie zanudzę 
Pozdrawiam 
Vida
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Następny dzień zaczął się dość szybko, bo już o godzinie siódmej rano. Niezadowolona Mirka niechętnie wstała aby wyłączyć budzik w telefonie, który Mona zostawiła aż na drugim końcu pokoju. W końcu irytujący dźwięk został unicestwiony a biedna Mona jęknęła spadając z łóżka.
- Nienawidzę Kruczka. – mruknęła owijając się kołdrą leżąc na podłodze – Bo musiał zorganizować śniadanie na ósmą rano. Jakby mu dzieci płakały z głodu.
- Ja tam już słyszę marudzącego Jaśka. – westchnęła Mirka siadając po turecku na swoim łóżku i nasłuchując – A nie. To Kamil. Przysięgam, że ubije tego żarłoka.
- A ja pomogę Ci zatuszować ślady. – mruknęła czerwonowłosa, której tylko kilka pasem wystawało z pod kołdry – Wygodna nawet ta podłoga.
- To ty zapoznaj się z naszą wykładziną a ja pójdę się ogarnąć, ok? – zaproponowała blondynka widząc, że przyjaciółka na razie nie wstanie z podłogi
Z pod kołdry wydobył się tylko jęk, który miał oznaczać zgodę więc Mirka wstała i podeszła do swojej walizki. Po krótkim namyśle chwyciła bieliznę, jasne jeansy i czarną bluzę zeznaczkiem Batmana. Następnie udała się do łazienki gdzie wykonała rutynowe poranne czynności a następnie się ubrała. Po uczesaniu włosów nałożyła na twarz trochę podkładu a rzęsy potraktowała czarnym tuszem. Na koniec założyła swój ulubiony naszyjnik i pomalowała usta szminką ochronną. Gotowa wyszła z łazienki i podeszła do przyjaciółki, która nadal leżała na podłodze owinięta w kołdrę.
- Pobudka śpiąca królewno. – jednym szybkim ruchem blondynka ściągnęła z Mony kołdrę. Biedna dziewczyna dostała szoku termicznego i wyskoczyła w górę jak rakieta. – Trzeba było spać w dresach jak normalny człowiek a nie jak pojeb w bluzie i krótkich  spodenkach. 
- Zemszczę się Wolska. – warknęła Anka podchodząc do walizki – Pamiętaj o tym.
Chwyciła jakieś ciuchy z walizki i udała się do łazienki. Mirka w tym czasie ogarnęła swoje łóżko aby następnie wskoczyć na nie i odpalić komputer. Rutynowo sprawdziła facebooka gdzie już huczało na jej temat.
„Najpierw w samolocie z Kotem a potem w kawiarni z Gregorem?! Jak to tak można?!”
„Kim ona w ogóle jest?”
„Ale trzeba przyznać, ze jest ładna”
„Widać, że panowie mają dobry gust”
 Machnęła ręką na te wszystkie komentarze i dyskusje na jej temat i wylogowała się z facebooka. Następnie weszła na pocztę a jedynym mailem, który przykuł jej uwagę był ten o temacie „Suknia ślubna”. Otworzyła go i zaczęła czytać
Witam,
Mam dla Pani pewną propozycję. W przyszłym roku mam zamiar wyjść za mąż i potrzebuję dwóch sukienek. Jedną na wesele a drugą na ślub. Jeżeli zainteresowałaby Panią współpraca ze mną proszę o kontakt na ten numer (785-446-176) lub drogą mailową.
Pozdrawiam
Marina Łuczenko
- O ty w mordę go i nożem. – pisnęła blondynka – MONA! Wyłaź z tej łazienki! Mam dla Ciebie nowinkę!
W ułamku sekundy Anka prawie wypadła z łazienki i usadowiła się obok przyjaciółki. Przeczytała maila i obydwie zaczęły piszczeć. Blondynka odłożyła laptopa i razem z Moną zaczęła tańczyć, skakać i piszczeć. W tej chwili nie obchodziło ja to, że chłopaki obok i nad nimi mogą spać. Teraz liczyło się tylko to, że może zaprojektować suknie dla Mariny Łuczenko!
Nagle do pokoju wpadł przerażony Kamil z lampą, za nim Janek w piżamie z miotłą oraz Klemens z Maćkiem, którzy jeszcze spali i nie wiedzieli co się dzieje. Kiedy panowie zobaczyli tańczące dziewczyny na środku pokoju, odetchnęli z ulgą.
- Kamil….- Mirka zobaczyła wreszcie kuzyna i zaczęła się jeszcze głośniej śmiać – Po co Ci ta lampa?
- Tak się darłyście, że myśleliśmy, że was ktoś napadł. – stwierdził Klemens ziewając – Co się stało, że wpadłyście w taką euforię?
- Nigdy nie uwierzysz. – blondynka uśmiechnęła się radośniej niż zawsze – Tak więc jeżeli kojarzysz dziewczynę Wojtka Szczęsnego, Marinę Łuczenko to dostałam od niej maila. Zaproponowała mi zaprojektowanie jej sukni ślubnej i weselnej! Rozumiecie?! Mam zaprojektować suknie dla przyszłej żony Szczęsnego!
- No jestem dumny jak cholera! – wrzasnął Kamil i przytulił Mirkę tak mocno, ze dziewczyna przez chwilę miała trudności z oddychaniem – Brawo maleństwo!
Kiedy tylko Kamil ją puścił każdy ze skoczków podchodził do niej i przytulał przyjaciółkę gratulując jej przy tym. Kiedy już wszyscy się dowiedzieli i pogratulowali blondynce w końcu mogła spokojnie siąść i odpisać Marinie. Oczywiście się zgodziła, podała swój numer i godziny w których klientka może zadzwonić. Kiedy zamknęła laptopa drzwi ich pokoju się uchyliły i do środka zajrzała głowa Mruczka. Chłopak uśmiechnął się szeroko i powiedział, że wszyscy idą na śniadanie. Tak więc dziewczyny w szampańskich nastrojach udały się razem ze skoczkami do restauracji gdzie siedzieli już Austriacy. Gdy tylko blondynka weszła do pomieszczenia Gregor jej pomachał a Kofler opuścił kolejkę po naleśniki, puścił się biegiem przez całą salę i zatrzymał się centralnie przed o głowę od niego niższą Mirką.
- Piszczałaś rano? – spytał ze śmiechem patrząc na przyjaciółkę z góry
- Czy każdy to słyszał? – obok pojawiła się Mona, która z Kofim również wspaniale się rozumiała. Kofler pokiwał tylko głową.
- Znasz może Wojtka Szczęsnego? – zapytała blondynka na co Kofi pokiwał twierdząco głową - No więc jego narzeczona chce żebym zaprojektowała jej suknie ślubną.
No i tym razem wyściskał ją Andreas, który miał tyle samo siły co Stoch. Blondynka nawet nie zdążyła wziąć talerza, bo cała drużyna Austriacka zleciała się do niej i po kolei gratulowała. Na nieszczęściu Mirki, która musiała ciągle przyjmować gratulacje skorzystała Mona i chłopcy, którzy spokojnie nałożyli sobie śniadanie w czasie gdy Austriacy gawędzili z Mirką. W końcu Wolska na spokojnie mogła nałożyć sobie jajecznicę ze szczypiorkiem i nalać soku pomarańczowego. Usiadła z Piotrkiem, Maćkiem i Moną i zajęła się konsumowaniem swojego śniadania. Kiedy jej talerz i szklanka były już puste wstała z zamiarem uzupełnienia tego drugiego.
- Mireczko…- Mruczek spojrzał na blondynkę tymi swoimi kocimi oczkami – Przyniesiesz i mi skoczku?
Wywróciła oczami ale przytaknęła uśmiechając się przy tym. Powoli udała się do stolika gdzie stały dzbanki z sokami, dystrybutory z gorącą wodą, kawy, herbaty i inne cuda. Po drodze oczywiście nie zauważyła Gregora i wpadła centralnie na młodego Austriaka.
- Cześć maleńka. – zaśmiał się chłopak
- Spadaj Szirli. – westchnęła blondynka idąc dalej – Wiesz, że dopóki nie dostanę tego co chciałam to nici z dmuchania pod narty. – obejrzała się przez ramię i uśmiechnęła się kokieteryjnie do chłopaka
- Jestem pewien, że będziesz zadowolona, bo dorzuciłem jeszcze coś. – Mirka nalewała soków do szklanek gdy Gregor pojawił się obok niej z niedużą torebeczką – Proszę bardzo.
Zadowolona blondynka zajrzała do środka i oprócz mlecznej czekolady i dużej puszki red bulla ujrzała małego misia. Jej policzki znowu zaczęły przybierać niechcianą barwę, lecz tym razem większa ilość podkładu bardziej je maskowała. Podziękowała, obiecała, że zrobi to co obiecała i razem z torebeczką i dwoma szklankami wróciła do stolika.
- No pokazuj co tam dostałaś. – Mona mało całej głowy nie włożyła do torebeczki – Jestem pewna, że red bulla i czekoladę to wyłudziłaś ale z tym misiem to mam wątpliwości.
- Dostałaś miśka!? – wydarł się na pół sali Pietrek – Szirli cię podrywa. To jak dwa i dwa to rybka.
- Dwa i dwa to cztery Żyła. – Mona spojrzała się dziwnie na skoczka
No i wtedy Pietrek zaczął wyjaśniać czerwonowłosej dlaczego dwa i dwa to rybka a nie cztery. Maciek zajął się dalszym spożywaniem śniadania a Mirka dostała smsa od Kamila o jednoznacznej treści. 
Schowała telefon i zajęła się piciem soku.   Może lepiej posłuchać się kuzyna zanim będzie za późno.
„Nie. Najpierw niech Gregor zrobi coś głupiego a coś czuję, że to nastąpi właśnie dzisiaj.”
Po śniadaniu razem z Moną, chłopakami oraz fotografem kadry Adamem Kawką ruszyła na skocznie. Anka miała grzecznie siedzieć na trybunach i w razie czego udzielać pierwszej pomocy medycznej a Mirka miała robić jak najlepsze zdjęcia. Na lnieszczęście blondynki i czerwonowłosej zaraz po Polakach treningi mieli Niemcy a po nich Austriacy. A że blondynka obiecała Gregorowi, że będzie mu dmuchać pod narty to musiała zostać. A Mona stwierdziła, że skoro zostaje z Wolską dla Austriaków to Wolska zostaje z nią dla Niemców.
Mirka biegła po trybunach aby zrobić jak najlepsze zdjęcia. Kiedy chłopcy skakali jej zęby miażdżyły wargę aż w pewnym momencie z dolnej popłynęła krew. Blondynka szybko oblizała usta i wróciła do robienia zdjęć. Wreszcie wszyscy wykonali po trzy skoki i zaczęli zbierać się do hotelu gdzie po odpoczynku mieli ruszyć na siłownię. Najlepiej wypadł oczywiście Kamil, który skoczył prawie sto czterdzieści pięć metrów. Mirka oczywiście wtedy mało zawału nie dostała bojąc się o kuzyna.
Potem już grzecznie siedząc obok Anki oglądały poczynania Niemców, którzy radzili sobie równie dobrze a nawet nieco lepiej niż Polacy. Severin Freund bliski był rekordy skoczni niestety nie ustał skoku i zaliczył podpórkę. Dziewczyny bardzo lubiły niemiecką reprezentację więc gdy tylko skakali były pod wrażeniem stylu i odległości. W końcu Wolska nie wytrzymała i zaczęła robić zdjęcia skoczkom niemieckim ale kiedy na belce zasiadł Andreas Wellinger właśnie siadała obok czerwonowłosej. Zawiesiła aparat na szyi, zacisnęła kciuki i przygryzła wargę.
Młody Niemiec odepchnął się od belki i ruszył w dół rozbiegu. Wybił się idealnie z progu lecz zaraz po wyjściu trochę nim zatrzęsło. Mirka z Anką wstrzymały oddech ale odetchnęły z ulgą kiedy Wellinger skorygował postawę i wylądował na sto czterdziestym pierwszym metrze.
Wstały i zaczęły klaskać. Andreas zdezorientowany spojrzał na trybuny i ujrzał te same dziewczyny, które widział wczoraj w hotelu. No i najważniejsze było, że rozpoznał w małej blondynce tą drobną dziewczynę, która wczoraj na niego wpadła. Pomachał im i odszedł do domku, który zajmowali Niemcy na czas treningu.
Po Niemcach nadeszła kolej na Austriaków. Skoczył już Diethart, Kofler, Fettner a teraz do skoku szykował się Gregor. Poprawił gogle, kask i ruszył w dół rozbiegu. Wiedział, że blondynka obserwuje bacznie trening Austriaków więc był podwójnie zmotywowany, lecz w czasie lotu coś w nim pękło. Zdał sobie sprawę, że nie chce zranić tej małej. Że jest za delikatna, za młoda i zdecydowanie nie w jego gustach.
Wylądował na sto czterdziestym metrze a kiedy się zatrzymał spojrzał na trybuny. Uśmiechnął się kiedy zobaczył blondynkę i czerwonowłosą, które podniosły się z miejsc i klaskały. Pomachał im i zszedł z zeskoku.
Mirka zaciągnęła Monę pod domek Austriaków i kiedy już chciała pukać drzwi się otworzyły a w nich stanął Gregor. Zapoznał się z Anką a następnie zaciągnął Mirkę na bok.
- Posłuchaj mnie uważnie. – serce blondynki biło niebezpiecznie szybko. I to ze strachu a nie z czegoś innego – Lubię Cię. Jesteś ładna, miła, z charakterkiem ale nie jesteś w moim typie.
- Przepraszam? – oburzyła się blondynka – To ty myślałeś, że mi się podobasz?


A NA KONIEC SZIRLI 

wtorek, 6 stycznia 2015

Chapter 5

Hola moi drodzy!
Przybywam do Was dzisiaj z nowym rozdziałem i małą informacją. 
A więc: KOLEJNY ROZDZIAŁ UKARZĘ SIĘ 16 LUB 17 STYCZNIA. Wiecie...Szkoła, oceny i te sprawy.  
Za ten rozdział też mnie zabijecie ale moja wredota zawsze bierze górę. Wybaczcie XD
Pozdrawiam 
Vida
CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Po obiedzie już bez żadnych atrakcji dziewczyny wróciły do pokoju skąd za piętnaście minut znów miały wyjść i udać się do pokoju Kruczka, który miał rozdać podopiecznym harmonogramy treningów a Mirce i Ance powiedzieć co mają  robić, żeby nie wyjść na małe pasożyty. Blondynka zrzuciła buty i wskoczyła na niezwykle wygodne łóżko. Ułożyła sobie poduszkę i spokojnie mogłaby iść spać gdyby nie Mona, która wręcz zmuszała ją do podjęcia konwersacji. Po niecałych piętnastu minutach wstały i poszły do pokoju trenera Kruczka, gdzie siedział już Dejvi Kubacki, Klimek i Mruczek. Blondynka usiadła sobie między Klimkiem a Mruczkiem i wdała się w bardzo żywą rozmowę, z tym pierwszym, na temat ostatniego El Clasico. Jak to dobrze, że ktoś w tej kadrze wolał Real niż Barcelonę.
Kiedy wszyscy się już zeszli Łukasz rozdał skoczkom kartki z godzinami treningów, posiłków oraz treningów na skoczni. Mirka swoją robotę miała zacząć dopiero od jutra natomiast Mona miała pomóc doktorowi Winiarskiemu z kartami chłopaków już dzisiaj. Wtedy w głowie Mirki zrodził się szatański plan wyjścia z hotelu z aparatami i pozwiedzania trochę w celu robienia zdjęć. Zastanawiała się tylko z kim mogłaby wyjść. Maciek jest za leniwy, Klemens razem z Jankiem zaraz usną, Piotrek ma swoje PSP a Kamil boi się fanek. Pozostało jej więc tylko liczyć na to, że się jednak nie zgubi. Nagle jej mózg wygenerował myśl wręcz samobójczą, która wymagałaby nałożenia na policzki podwójnej ilości pudru i podkładu. Może by tak zaprosić Gregora?
- O czym tak myślisz? – aż podskoczyła słysząc głos kuzyna obok ucha
- Nie mam z kim wyjść. – zaśmiała się smutno blondynka – A chciałam porobić trochę zdjęć. Poszłabym z Moną ale ona ma obowiązki.
- Może zapytaj się Gregora. – stwierdził Maciek leżąc na dywanie – Zawsze się biedakowi nudzi a Tobie nie odmówi.
- NIE MA MOWY! – wydarł się Kamil – Ze wszystkimi tylko nie ze Schlierenzauerem.
- Kamil...- westchnęła blondynka. Wiedziała, że tak będzie baaardzo często. – A co on mi zrobi? Zgwałci, porwie? No chyba aż tak głupi to on nie jest. A wracając do Twojej propozycji Macieju to żebym jeszcze wiedziała gdzie oni mają pokój. – westchnęła marszcząc przy tym zabawnie nos
- Trzecie piętro a potem to już metodą prób i błędów. – Klemens uśmiechnął się radośnie i pokazał blondynce uniesiony kciuk
- Wspomniałam, jak ja kocham tą waszą pomocność? – warknęła blondynka wstając z łóżka a następnie skierowała się do wyjścia
- My Ciebie też Mireczko. – powiedzieli wszyscy równo, jak jeden mąż a następnie pomachali blondynce na pożegnanie, a ta tylko ze śmiechem zamknęła drzwi i ruszyła z powrotem do swojego pokoju.
Przed samym wejściem zatrzymał ją Kamil. Stanął przed kuzynką i spojrzał na nią z góry.
- Ja wiem, że to może wyglądać na „zazdrosnego starszego brata”, ale uwierz mi, że wiem jaki jest Szirli. Chłopak zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Najpierw je w sobie rozkochuje a potem zrywa z nimi kontakty jak gdyby nigdy nic. To już taki typ, więc proszę Cię bardzo. Uważaj na niego i uważaj, żebyś się w nim przypadkiem nie zakochała.
- Dziękuję za ostrzeżenia Kamil ale jestem już dużą dziewczynką. – zaśmiała się blondynka przytulając się do kuzyna – Wszystko będzie dobrze.
Uśmiechnęła się do kuzyna i zniknęła za drewnianymi drzwiami pokoju numer trzy. Z plecaka wysypała wszystkie rzeczy a następnie włożyła z powrotem tylko swoją lustrzankę oraz biały aparat polaroidowy. Do tego wrzuciła do małej kieszonki kilkanaście Euro. Ubrała się i wraz z plecakiem wyszła z pokoju. Stanęła na środku korytarza i biła się z myślami. Iść do Schlierenzauera czy nie iść?
- A co tam. – stwierdziła w końcu – Żyje się tylko raz a jak mam wyjść na idiotkę to i tak wyjdę wcześniej czy później.
Pewnym krokiem weszła do windy i nacisnęła guzik z numerem trzy. Po kilku sekundach była już na trzecim piętrze, które zajmowali Austriacy. Niepewnie wyszła z windy i podchodząc do pierwszych drzwi zastanawiała się czy dobrze robi. Zapukała. Teraz już nie było odwrotu. Po chwili drzwi otworzył jej nie kto inny jak Stefan Kraft. Chłopak ubrany był w szare dresy i luźny podkoszulek. Gdy tylko zobaczył Mikę uśmiechnął się i wciągnął ją do pokoju. Dziewczyna nawet nie zdążyła zareagować gdy wylądowała na łóżku między Kraftem a Schlierenzauerem.
- Dzień dobry Mireczko. – uśmiechnął się uroczo Kraft – Co cię sprowadza w nasze skromne progi?
- Prośba. – uśmiechnęła się blondynka ukradkiem spoglądając na Gregora – Chciałam wyjść porobić zdjęcia ale sama na 100% się zgubię…
- I chcesz aby ktoś był twoim przewodnikiem. – domyślił się Schlierenzauer, w duchu dziękując Bogu, że podsunął dziewczynie ten pomysł
- Dokładnie tak. – przytaknęła blondynka
- Ja odpadam. – jęknął Kraft kładąc się na swoim łóżku – Jestem wykończony ale Szirli z pewnością Ci potowarzyszy.
No i jak powiedział Stefan tak się stało. Mirka poczekała aż Gregor się ubierze i razem z Austriakiem wyszła z hotelu ciągle rozmawiając . Rozumieli się bardzo dobrze. Potem było już tylko lepiej. Gregor zabrał blondynkę do centrum miasta, pokazał sporo rzeczy, o których przewodniki turystycznie nie wspominają. Wspólną ich pasją okazało się fotografowanie. Lustrzanka Mirki nie zaznała spokoju w czasie tego wypadu tak samo jak aparat oraz Gregora. Ponieważ Schlierenzauer uparł się aby pokazać światu jego nową przyjaciółkę. I tak w ciągu jednego dnia Mirka znalazła się na dwóch instagramach skoczków. Jedno zdjęcie zrobił jej bowiem Maciej kiedy spała w samolocie a drugie Gregor gdy piła ciepłą kawę, gdy razem siedzieli w kawiarni. I tak właśnie zaczęła się znajomość Austriaka i Polki.
Wrócili do hotelu dopiero około godziny szesnastej. Gregor odprowadził Mirkę pod same drzwi jej pokoju. Blondynka otworzyła drzwi i spoglądając na Schlierenzauer znowu natrafiła na te cholernie brązowe oczy, które nie wiedziała dlaczego ale sprawiały, że serce zaczynało jej bić mocniej. Gregor widząc jak dziewczyna się rumieni tylko uśmiechnął się jeszcze radośniej.
- Powinnaś rumienić się częściej. – stwierdził opierając się o framugę drzwi – Ładnie Ci wtedy.
- Przestań. – blondynka wywróciła oczami – Wyglądam wtedy jakby mi ktoś przywalił z liścia w obydwa policzki.
- E tam. Nie znasz się. – uśmiechnął się Szirli– Będziesz jutro na treningach?
- Będę. – nie mogła się powstrzymać i znów spojrzała mu prosto w oczy – A co Cię to tak interesuje?
- A nie może? – mruknął szatyn nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Kiedy tylko Mirka stwierdziła, że za długo patrzy się w oczy Austriaka i zajmowała się rękawami bluzy, ten lustrował każdy jej milimetr. Zauważył nawet malusieńkie dołeczki w policzkach kiedy się uśmiechała. – To co? Chyba będę się zbierał.
- Chcesz wejść? – blondynka uśmiechnęła się choć była strasznie zmęczona
- Wystarczy, że jutro będziesz mi dmuchała pod narty. – podszedł bliżej do dziewczyny i uśmiechnął się w ten sposób, w który podrywał dziewczyny
- Nie podrywaj mnie Gregorze Schlierenzauerze. – stwierdziła poważnie Mirka dźgając do palcem w klatkę piersiową – Jak ładnie poprosisz to może będę.
- Ładnie to znaczy? – zrobił kolejny krok do przodu
- Jak mi kupisz red bulla i czekoladę to się zastanowię. – uśmiechnęła się niczym diabeł, który przed chwilą co wyskoczył z pudełka – To jak będzie?
- Idź spać, bo zaczynasz gwiazdorzyć. – zaśmiał się chłopak – Ale stoi.
- No więc czekam na tego red bulla i czekoladę. – uśmiechnęła się uroczo blondynka a następnie zniknęła za drzwiami swojego pokoju zostawiając niezadowolonego Gregora na korytarzu.
- Oj maleńka, maleńka. – westchnął w końcu kierując się w stronę windy – Co ty ze mną robisz?