Dzień dobry
Dzisiaj kilka ogłoszeń parafialnych
1. DZIĘKUJE WAM SERDECZNIE ZA 1720 WYŚWIETLEŃ! Jestem naprawdę mega dumna.
2. Chciałam się pochwalić iż byłam z Zakopanym na skokach i nasz kochany Gregorek mi pomachał jak koczowałam za domkami z aparatem XD Aż mi się szkoda zrobiło, że tutaj zrobiłam z niego takiego egoistę ale zaraz mi przeszło X'D<chwalipięta jestem. I KNOW>
Ale dobra. Koniec ogłoszeń. Tak więc zapraszam do czytania siódemki.
Pozdrawiam
Vida
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
- No raczej tak. – taka reakcja blondynki go zaskoczyła. Przecież
każda dziewczyna po jednym dniu zakochiwała się w nim na zabój – Te wszystkie
uśmiechy i w ogóle…
- No to Cię muszę zmartwić. – warknęła blondynka – Nie podobasz mi
się, ale lubie Cię. Jesteś nadętym gburem ale Cię lubię.
- No widzisz. – zaśmiał się Austriak wyciągając rękę do dziewczyny
– To przyjaźń?
- To raczej za dużo powiedziane.- uśmiechnęła się sztucznie
chociaż miała ochotę zdzielić tego nadętego skoczka po twarzy – Koleżeństwo.
Uścisnęli sobie dłonie i każde ruszyło w inną stronę. Mirka
wróciła do przyjaciółki a Gregor do kolegów, z którymi wrócił do hotelu.
Idąc powoli Mirka opowiedziała wszystko Ance, na co ta zareagowała
bardzo agresywnie. Gdyby nie namowy przyjaciółki poszłaby do Schlierenzauera i
porządnie go opieprzyła. Zapewne doszłoby także do rękoczynów. Na szczęście
kiedy doszły do hotelu złość Mony ustąpiła zwykłej pogardzie i zniesmaczeniu
osobą Gregora. W oczach blondynki również wiele stracił. A wydawał się taki
miły. Gdyby nie był aż takim egoistom i lalusiem to mogłoby coś z tego być ale
Gregor Schlierenzauer już na zawsze zostanie taki jaki jest.
Mirka intensywnie rozmyślając nad Szirlim nawet nie zauważyła
kogoś przed sobą i drugi już raz w ciągu tego dnia na kogoś wpadła. Na kogoś
zdecydowanie od niej wyższego. Podniosła wzrok i zobaczyła te same niebieskie
oczy i ten sam uśmiech co wczoraj.
- Wybacz. – powiedziała po niemiecku – Znowu się zagapiłam.
- Nic się nie stało. – zaśmiał się Wellinger. – Ale nie sądzisz,
że musimy przestać tak na siebie wpadać?
- To bardzo dobry pomysł. – stwierdziła Mirka, która od razu
polubiła młodego Niemca
- Jestem Andreas. – wyciągnął dłoń do dziewczyny, która ją
uścisnęła i przedstawiła się. – A właściwie co tu robisz?
- Jestem z Polakami. – uśmiechnęła się szczerze – Staż w kadrze
jako fotograf sportowy. To się przydaje później.
- Na pewno. – uśmiech nie znikał z twarzy młodego Niemca – Może
chodźmy do hotelu. Robi się zimno. Co ty na to?
- Jestem za. – już miała podążyć razem z Andreasem do hotelu gdy
przypomniała sobie o przyjaciółce – Widziałeś może moją przyjaciółkę?
- Trochę wyższa od Ciebie z czerwonymi włosami? – Mirka
przytaknęła – Zapewne już dawno siedzi z Wankiem w hotelu. Ten to niezły leń.
- Tak jak Anka. – zaśmiała się blondynka i razem z nowym
towarzyszem ruszyła powoli w stronę hotelu
Tak jak Andreas przewidział Anka i Wank siedzieli już w pokoju
skoczka i pili gorące kakao, w które zaopatrzyli się w drodze do hotelu.
- Opowiedz mi trochę o sobie. – Wank, siedząc na ziemi, oparł się
o łóżko współlokatora i spojrzał na nową koleżankę.
- No więc nazywam się Anna Mona. Mam 21 lat, zaczęłam studiować
fizjoterapeutkę. – w tym miejscu upiła
łyk ciepłego kakao – Chcesz wiedzieć coś więcej?
- Dlaczego masz czerwone włosy? – zapytał Wank całkiem poważnie na
co dziewczyna wybuchnęła śmiechem
- Jeszcze nikt mnie o to nie pytał więc masz u mnie plusa. –
puściła oczko Niemcowi – To przez zakład. Grałyśmy kiedyś z Mirką, ta blondynką
co ciągle wpada na Wellingera, w butelkę. Kiedy zapytała się mnie jaki kolor
bym wolała na włosach zielony czy czerwony odpowiedziałam czerwony. Następnego
ranka obudziłam się z taką oto fryzurą. – tu wskazała na swoje ognistoczerwone
włosy – Do tej pory nie wiem dokładnie kto mnie przefarbował ale i tak wiem, że
to Mirka.
- A naturalne miałaś jakie? – Wanka naprawdę zaciekawiła historia
włosów koleżanki gdyż miał więcej czasu aby przyjrzeć się jej dokładniej
- Brązowe. – pokiwała głową Anka – Ale nie wróciłam do brązu, bo
strasznie mi się spodobały te czerwone.
- Ładnie ci w nich. – Wank przekręcił głowę na bok i z uznaniem
nią pokiwał – A nawet bardzo ładnie.
- Nie podlizuj się Wank i tak nie dostaniesz tej czekolady. –
powiedziała dziewczyna kładąc dłoń na leżącej obok mlecznej czekoladzie.
- No chociaż kawałek, Aniu – jęknął Niemiec i zrobił słodkie oczy,
które podziałały na Ankę.
- No dobra, masz. – czerwonowłosa odpakowała milkę i poczęstowała
nią Wanka
- Dziękuję. – uśmiechnął się uroczo Andreas a następnie zjadł
smakołyk od Anki
Potem rozmowa już sama się rozkręciła. Andreas siedział między
łóżkami opierając się o jedno z nich a Anka siedziała wygodnie na posłaniu
Wanka. Śmiali się, żartowali a potem rozmawiali o skokach, muzyce, filmach.
Tematy do rozmów im się nie kończyły. Kiedy Wanki opowiadał o tym jak kiedyś z
Wellingerem próbowali przemycić trochę wódki w sylwestra do pokoju wparował
uradowany Andreas. Przywitał się z Anką i położył się na swoim łóżku.
Skrzyżował ręce pod głową i leżał uśmiechnięty.
- A ty co ćpałeś? – Wank spojrzał dziwnie na przyjaciela
- To Mirka. – zaśmiała się Anka – Ona tak potrafi działać na
ludzi. Ale to i tak wredne stworzenie. I strasznie przekupne.
- Słuchaj Welli. – parsknął śmiechem Wank – Może ci się kiedyś
przydadzą rady cioci Ani.
- Spadaj z tą Anią, ok? – warknęła Mona i wstała z łóżka – Skoro
Mirka już jest to ja się będę zbierała.
- W takim razie widzimy się na obiedzie. – Wellinger o dziwo wstał
i spojrzał na Ankę – A zapomniałem Ci powiedzieć. Fajne włosy.
- Dzięki. – zaśmiała się czerwonowłosa i wyszła z pokoju
Mirka siedziała na łóżku z dużym zeszytem, kilkoma ołówkami, gumką
i szkicowała. Dostała bowiem odpowiedź na maila od Łuczenko. Podała jej swoje
wymagania i ogólnie wytłumaczyła jakie chciałaby mieć suknie. Mirka dziękowała
jedynie Bogu, że nie musiała robić już tak przedobrzonych projektów jak dla
Chlebickiej. Po rozmowie z Andim miała wspaniały humor i stwierdziła, że musi
to wykorzystać. A, że Mony nie było tym bardziej się cieszyła.
Wstępny zarys już miała. Suknia weselna miała mieć krój syrenki
czyli dopasowana góra i od pasa do połowy ud a dalej materiał powinien się
rozchodzić. Marina powiedziała jeszcze, że ślub ma odbyć się latem więc tiul
zmieszany z jakąś inną tkaniną powinien nadawać się idealnie.
- Jak tam pogawędka z Wellim? – do pokoju wpadła niezwykle radosna
Anka – Bo z jego reakcji wnika, że chyba się dogadujecie.
- Całkiem fajny z niego chłopak – stwierdziła blondynka nie
odrywając wzroku od kartki ze szkicem – A Wanki? Podobno miałaś zasadzać się na
Krausa.
- A kto powiedział, że zmieniłam obiekt zainteresowań? – oburzyła
się czerwonowłosa siadając na łóżku
- Wnioskuje to po nagłym zniknięciu z Andreasem Wankiem i
przebywaniem z nim w jednym pokoju. – Mirka spojrzała na przyjaciółkę z głupim
uśmiechem – No nie powiesz mi, że Wanki chociaż trochę Ci się nie podoba.
- No fajny z niego chłopak, całkiem przystojny…- stwierdziła Anka
leżąc na swoim łóżku z rękoma pod głową – Ale jest strasznie ciekawski.
- No proszę. – zaśmiała się blondynka nadal mażąc po kartce –
Ciągnie swój do swego.
Resztę czasu pozostałego do obiadu przegadały i prześmiały się.
Następnie razem z Piotrkiem i Maćkiem udały się do restauracji gdzie siedzieli
już wszyscy Austriacy, Niemcy oraz większość Polaków.
- A jak tam z panem „Cześć mam wielkie ego”? – zapytał Mruczek
kiedy przechodzili obok stolika, przy którym siedział Schlierenzauer, Kraft,
Hayboeck i Diethart. – Coś się kroi?
- Nie. – westchnęła blondynka – Może gdyby nie był takim
egoistycznym, zapatrzonym w siebie dupkiem to może coś by z tego wyszło ale w
chwili obecnej jestem zdecydowanie na nie.
- No i prawidłowo. – zaśmiał się Kamil, który nie wiadomo skąd
pojawił się obok kuzynki i uśmiechnął się szeroko – Mówiłem Ci, że to debil.
- I miałeś rację. – zaśmiała się smutno Mirka – Do tej pory
myślałam, że jest całkiem spoko ale zmieniłam zdanie.
Kamil uśmiechnął się tylko i podążył do swojego stolika.
- Mona mi opowiadała. – zaśmiał się Maciek i usiadł do stołu, obok
Piotrka – Nieźle się musiał chłopak zdziwić. Pierwsza oparła się urokowi
wielkiego Schlierenzauera.
- Wiesz…- parsknęła śmiechem Mona widząc zdezorientowaną minę
Gregora kiedy usłyszał swoje nazwisko z ust młodego Kota – Gregor to partia
tylko i wyłącznie dla pustych, tępych i plastikowych panienek.
Na obiad było jakieś mięso z ziemniakami i kilkoma surówkami.
Mirka szybko pochłonęła swoją porcję i popiła ciepłą herbatą. Już miała zagadać
do Mruczka kiedy z jej kieszeni dobiegł odgłos przychodzącego smsa. Wyjęła
telefon i otworzyła wiadomość od Wellingera.
Uśmiechnęła się czytając ostatnią wiadomość i spojrzała w stronę
Niemca, który również szczerzył się do telefonu jak głupi do sera. Kiedy ich
spojrzenia się spotkały każde zaczęło się śmiać. Mirka mało z krzesła nie
spadła widząc miny kolegów Andreasa a mina Janka wygrała wszystkie inne. Ziobro
najpierw spojrzał na Wellingera, potem na Mirkę, jeszcze raz na Niemca i po
chwili stwierdził, że tych twoje to idioci. Natomiast Kamil patrzył na kuzynkę
i skoczka i od razu wiedział, że na zwykłej przyjaźni się nie skończy.
Po porządnym obiedzie dziewczyny wróciły do pokoju i każda zajęła
się swoimi rzeczami. Mirka włożyła do laptopa kartę pamięci z lustrzanki i
przeglądała zdjęcia. Mona musiała odrobić lekcje od dr. Winiarskiego dotyczące
urazów mięśnia czterogłowego. Od czasu do czasu zamieniały ze sobą kilka zdań i
uśmiechały się tylko.
Ich pracę przerwało dopiero pukanie do drzwi. Mirka
podniosła głowę znad laptopa a Mona znad notatek. Popatrzyły na siebie
zdziwione i kiedy spojrzały w stronę drzwi tylko zaczęły się śmiać.