Tak więc moi drodzy mamy ostatni rozdział.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale dodawany na szybko i to w samochodzie z pomocą przenośnego internetu, który w dodatku współpracować nie chciał.
Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie
Wasza
Vida
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kolejny dzień był zwykły i szary, ale za to
następny przyniósł Mirce i Andreasowi wiele zabawy, ale też niezłych kłopotów.
Już na śniadaniu Andi rzucał Mirce
porozumiewawcze spojrzenia, ale ta nie wiedziała o co może chodzić chłopakowi.
Pretekstów doszukiwała się nawet we własnym wyglądzie. Sprawdzała, włosy,
makijaż, ubranie, buty, ale wszystko było w jak najlepszym porządku. Wzruszyła
ramionami patrząc na blondyna. Ten wskazał głową na stolik z napojami i wstał.
Mirka zrobiła tak samo i już po chwili oboje stali w umówionym miejscu.
Blondynka wspięła się na palce i delikatnie musnęła usta Wellingera.
- Myślałem, że nie chcesz się z tym
afiszować. – mruknął chwytając swoją dziewczynę z pasie
- Oj tam. – westchnęła – I tak wszyscy już
wiedzą. Powiedz mi lepiej o co Ci chodzi?
- Pięknie wyglądasz, mówiłem Ci to? – zaśmiał
się głaszcząc blondynkę po policzku
- Wczoraj chyba z miliard razy. – uśmiechnęła
się Mirka. W jej oczach błyszczały iskierki, a policzki były delikatnie
zaróżowione – Ale mi to nie przeszkadza. Komplementuj mnie dalej.
- Ucieknijmy dzisiaj. – wypalił nagle
Andreas, czym zaskoczył dziewczynę – Bez nikogo, bez telefonów. Odetnijmy się
od świata.
- Andi, ale ty jutro masz zawody. –
powiedziała blondynka poprawiając grzywkę młodemu skoczkowi – Powinieneś
trenować i przygotowywać się.
- Ale ja wiem, ze jestem dobrze przygotowany.
– odparował – Proszę. Tylko ty i ja. Chce się Tobą nacieszyć zanim się
rozjedziemy. – dziewczyna posmutniała na temat wyjazdu – Ale spokojnie. Mamy
przecież jeszcze dwa dni.
- Dobrze. – zgodziła się dziewczyna – Po
śniadaniu spotkajmy się u Ciebie.
- Będę czekał. – uśmiechnął się diabelsko
Welli i pocałował blondynkę, a po restauracji przeszedł szmer. – Idioci.
- Ale niestety innych przyjaciół nie mamy.-
zaśmiała się Mirka i z pełną szklanką soku wróciła do Klimka, Kamila i Mony,
którzy tylko uśmiechali się głupkowato.
- Pamiętaj tylko, że nie chcę za szybko być
ciocią. – mruknęła Anka za co dostała po głowie od przyjaciółki – Tak, wiem. Ja
też Cię kocham.
Po szybkim śniadaniu blondynka wróciła do
swojego pokoju i spojrzała na siebie w lustrze.
Nie wiedziała co Andreas w niej widział. Była przeciętną, niską
blondynką, z wyjątkowo dużymi oczami. Nic więcej. Nie ubierała się jakoś
wyjątkowo, nie była skarbnica wiedzy, ale jednak coś w niej było, że Andi tak
ją pokochał. A przynajmniej tak jej się wydawało. Bo czy w wieku osiemnastu lat
można mówić o miłości?
Poprawiła koszulkę,
komin owinęła wokół szyi i w kurtką w dłoni wyszła z pokoju. Zamknęła go na
klucz i uważając, żeby na nikogo się nie natknąć ruszyła do pokoju Wellingera.
Delikatnie zapukała i nie minęła sekunda gdy z pokoju wypadł Andi. Wyjaśnił
jej, że Wank bierze prysznic dlatego nikt nic nie wie. W znakomitych nastrojach potajemnie opuścili
hotel i ruszyli w bliżej nieznanym Mirce kierunku. Andreas za to dobrze
wiedział gdzie się kierują. Zawsze przychodził tam, żeby się wyszumieć,
uspokoić i przemyśleć wiele spraw. To było jego miejsce, a teraz będzie ich
miejscem. Bo on chce, żeby ona była z nim już na zawsze.
- Andi, gdzie ty mnie prowadzisz? – blondynka
zaczęła lekko panikować, a brak odpowiedzi ze strony chłopaka jeszcze
spotęgował jej niepokój. – Andreas, gdzie my idziemy?
- Spokojnie. – zaśmiał się – Przecież nie
chce Cię zgwałcić w środku zimy, w środku lasu.
- Ja tam nie wiem, co te Twoje szare komórki
mogły wymyślić. – jęknęła Mirka
- To tutaj. – pokazał jej urwisko, z którego
dobrze było widać skocznię – Zawsze tu przychodzę przed zawodami. Wiesz. Żeby
się wycieszyć, uspokoić, pomyśleć.
- Pięknie tutaj. – stwierdziła dziewczyna –
Mam pomysł.
- Aż się boję spytać jaki.
- BITWA NA ŚNIEŻKI! – wrzasnęła Mirka i
popchnęła Andreasa prosto w najgłębszy śnieg
Chłopak momentalnie poderwał się z ziemi i
ruszył na blondynkę, która zaczęła uciekać śmiejąc się do rozpuku. Schowała się
za drzewem. Kiedy się wychyliła, żeby zobaczyć gdzie jest blondyn, jakaś dłoń
przylgnęła do jej brzucha i popchnęła tak, że była przygwożdżona do pnia
drzewa. Był to oczywiście nie kto inny jak Wellinger.
- Chyba powinienem Cię ukarać. – warknął
- Za bardzo mnie kochasz, żeby to zrobić. –
szepnęła blondynka patrząc chłopakowi głęboko w oczy
Ten tylko westchnął i pocałował dziewczynę
przyciskając ją jeszcze mocniej do pnia drzewa. Jedna dłoń Niemca znalazła się
pod koszulką dziewczyny a druga opierała się o pień. Dłonie dziewczyny
natomiast błądziły we włosach Andreasa. Od czasu do czasu pociągała lekko jeden
kosmyk, na co Wellinger odgrywał się przygryzaniem jej wargi.
- Przestaniesz? – jęknęła dziewczyna
- A co? – wymruczał jej prosto w usta – Nie
podoba się?
- Właśnie w tym problem, że się podoba. –
jęknęła a Andreas znów ją pocałował
~*~
Kiedy wrócili do hotelu było już grubo po
osiemnastej. Gdy tylko weszli do lobby hotelowego nadziali się na Gregora
siedzącego wygodnie w jednej z kanap. Chłopak uśmiechnął się na myśl tego co
zaraz zrobi.
- Gratulacje Welli. – powiedział – Widzę, że
cieszysz się nagrodą. ,
- Jaką nagrodą? – Mirka zdezorientowana
spojrzała najpierw na Schlierenzauera a potem na Wellingera
- Lubisz spieprzać ludziom życie, co
Schlierenzauer. – warknął wściekły Andreas
- Po prostu nie lubię zatajać prawdy –
wzruszył ramionami Austriak – A szczególnie przed takimi pięknymi stworzeniami
jak Mireczka. Gratulacje wygranej i bawcie się dalej.
Odszedł a Mirka miała tylko nadzieję, że
zaraz się nie rozpłacze.
- Założyliście się o mnie. – szepnęła ze
łzami w oczach – Założyliście się o to, który mnie poderwie.
-Mirka
to wcale nie tak. – Andreas stanął przed roztrzęsioną Mirką i złapał ją za
ramiona – To nie tak jak myślisz.
- A jak? – spojrzała na Wellingera a jemu
pękło serce. Jeszcze nigdy nie wiedział w jej oczach takiego smutku i
rozgoryczenia.
- Byłem pijany. – jego głos się łamał –
Gregor coś tam majaczył o zakładzie, powiedział jakieś imię a ja żeby go zbyć
kiwnąłem głową. Myślałem, że on zapomniał, ale nic z tego.
- Co nie zmienia faktu, że po prostu się ze
mną zabawiłeś! – krzyknęła i dawał upust swoim łzą
- Nie mów tak. – szepnął i spuścił głowę
- Odpowiedz mi tylko na jedno proste pytanie.
– pociągnęła nosem – Był ten zakład czy nie?
Odpowiedziała jej głucha cisza.
- Dziękuję Andreas. – szepnęła – To mi
wystarczy.
Zrobiła krok, ale Niemiec zastąpił jej drogę.
- Nie zostawiaj mnie.
- Nie chce Andres. – znów pociągnęła nosem i
otarła z policzka łzy – Ale musze. To nie tak miało wyjść wiesz? Ciężko mi to
mówić, ale…
- Proszę, nie. – spojrzał na nią również ze
łzami w oczach, a jego już i tak pęknięte serce rozsypało się na kolejne milion
kawałeczków.
- Przepraszam Andi, ale to chyba koniec. –
wybuchnęła płaczem i pobiegła do swojego pokoju
Chciał za nią biec, przepraszać, prosić o
wybaczenie, ale nie mógł. Stał jak sparaliżowany z rękoma zaciśniętymi w
pięści.
- Zabije najpierw Gregora a potem siebie
samego. – warknął i pobiegł na górę za Mirką, która w tym czasie była już u
Mony, z którą siedział Wank
Dziewczyna wyglądała jak wrak. Włosy miała
rozczochrane, resztki tuszu do rzęs spływały po jej policzkach . Wank zamawiał
jej bilet powrotny na najbliższy samolot a Anka siedziała i głaskała po włosach
roztrzęsioną Mirkę.
- Nie płacz mała. – Wank kucnął przed
blondynką – Wszystko się ułoży. Jak będziesz się chciała upić do
nieprzytomności to dzwoń. Upijemy się we trójkę.
- Dziękuję Wam. – dziewczyna otarła łzy i
wstała – Idę się pakować.